Marynarz próbował zatopić jacht rosyjskiego oligarchy. "Nie żałuję"
Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa już od pięciu dni. Walka z najeźdźcą ma charakter nie tylko zbrojny - wielu bohaterskich cywilów ukraińskich próbuje na różne sposoby sabotować działania wroga. Pewien ukraiński marynarz został aresztowany za próbę zatopienia luksusowego jachtu rosyjskiego oligarchy, na którym pracował. - Zrobiłbym to ponownie - powiedział policji.
55-letni Ukrainiec, którego nazwiska nie podano do publicznej informacji, w sobotę został aresztowany przez hiszpańską policję. Marynarz próbował zatopić luksusowy jacht, którego właścicielem jest Alexander Mijeev - dyrektor generalny "Rosoboronexport", rosyjskiej firmy produkującej broń wojskową.
Chciał zemścić się na rosyjskim producencie broni
Mężczyzna od około dziesięciu lat pracował nad wartym 7 mln dolarów jachtem "Lady Anastasia" jako mechanik. W sobotę miał obejrzeć w telewizji nagranie, na którym rosyjski pocisk manewrujący uderzył w ukraiński blok mieszkalny. Ustalił, że to pocisk wyprodukowany przez firmę jego szefa, Mijeeva.
55-latek udał się na jacht zacumowany w Porcie Adriano na Majorce. Zamierzał zemścić się na rosyjskim oligarsze za współudział w atakach na jego rodaków. Otworzył zawór w maszynowni i w innym przedziale, w którym mieszka załoga. Zamknął zawory paliwa, wyłączył prąd i kazał trzem członkom załogi opuścić statek.
Inni pracownicy portu zauważyli zamieszanie przy jednostce i zapobiegli zatonięciu jednostki. Na miejscu pojawiła się policja, która aresztowała Ukraińca. - Nie żałuję niczego, co zrobiłem i zrobiłbym to ponownie - Ukrainiec powiedział służbom.
Właścicielem tego jachtu jest przestępca, który utrzymuje się ze sprzedaży broni, a teraz zabija Ukraińców - marynarz powiedział po aresztowaniu, cytowany przez majorkańską gazetę "Ultima Hora".
Po złożeniu wyjaśnień na policji 55-latek został warunkowo zwolniony.