Mieszkania plus bez odwrotu. Lokatorzy skarżą się na rządowy program

Mieszkanka Krakowa chciała zrezygnować z mieszkania plus bo było dla niej za drogie. Skarży się, że musi płacić czynsz o ponad 500 złotych wyższy niż na początku i za takie pieniądze mogłaby coś sobie po prostu wynająć. Jednak okazuje się, że rezygnacja z rządowego programu wcale nie jest prosta. Spółka odpowiadająca za najem lokali odmawia rozwiązania umowy i piętrzy problemy.

mieszkania plus w Toruniumieszkania plus w Toruniu
Źródło zdjęć: © wikimedia commons | Mateuszgdynia

"Jeszcze nie zdążyliśmy się wprowadzić, a czynsz wzrósł już do 2400" - skarży się mieszkanka krakowskiego osiedla w rozmowie z Gazetą Wyborczą i dodaje, że oprócz bieżących opłat musiała wraz z mężem uiścić kaucję w wysokości 7,7 tysiąca złotych. Zaznacza też, że ze względu na wzrost wysokości czynszu teraz do kaucji także trzeba będzie dopłacić.

Już raz wpadłam w spiralę długów, żeby je spłacić, musieliśmy z mężem wyjechać do pracy w Niemczech. Wracamy w kwietniu i nie chcemy znów popaść w kłopoty finansowe - tłumaczy w rozmowie z dziennikarzami i dodaje, że po dłuższym namyśle umowę ze spółką PFR Nieruchomości postanowiła rozwiązać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Przetakiewicz ucierpiała przez koronawirusa. Zamknęła butiki

W mejlu cytowanym przez Gazetę Wyborczą kobieta napisała:

"Z powodów osobistych i innych nawarstwiających się kłopotów chciałabym zrezygnować z mieszkania, które odebrałam 18 listopada. Mieszkanie jest w takim stanie, w jakim był odbiór. Nic nie naruszone. Miałam je teraz meblować, ale nie będziemy w stanie w nim mieszkać. I uczciwie by było oddać je osobom potrzebującym lokum. Proszę o pomoc w tej sprawie. W związku z tym, że umowa jest dla mnie mało przejrzysta, proszę o informację, czy mogę zrezygnować bez kary finansowej i czy mogę mieć zwróconą moją kaucję w całości"

Po dwóch tygodniach przedstawiciele spółki odpowiedzialnej za najem mieszkań rządowych odpowiedzieli, że nie mogą się zgodzić na wcześniejsze rozwiązanie umowy zawartej na czas oznaczony.

"Zaufałam państwowej spółce, uznałam, że ich celem nie jest naciąganie ludzi" - skarży się kobieta. I dodaje, że po interwencji mediów udało się jej dogadać z administracją. Okazuje się, że umowę może wypowiedzieć, jednak nie bez konsekwencji.

Umowę może rozwiązać, ale dopiero od kwietnia. Do tego czasu będzie musiała wciąż regulować opłaty. Z listu przesłanego przez spółkę wynika też, że kobieta będzie musiała zwrócić koszty przygotowanej dla niej wcześniej umowy.

Źródło artykułu: o2pl
Wybrane dla Ciebie
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Tragiczny wybuch pieca w Częstochowie. Nie żyje starsza kobieta
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Plaster na dłoni Trumpa. Jego rzeczniczka zabrała głos
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Kupił czekoladę na jarmarku. Aż się zagotował, gdy ją otworzył
Wygrała 120 mln euro. Większości już nie ma. Zaskakujące, co zrobiła
Wygrała 120 mln euro. Większości już nie ma. Zaskakujące, co zrobiła
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Jechał rowerem. I nagle coś takiego. "Kaptur, słuchawki"
Zacznie się 8 grudnia. Niż w drodze do Polski
Zacznie się 8 grudnia. Niż w drodze do Polski
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Wielka ewakuacja w Wielkiej Brytanii. Zatrzymano dwóch Polaków
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Amerykanie mają dość. Sondaż mówi wszystko
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Zobaczył karteczkę. Wściekł się. "To jest nielegalne"
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Skandal w szkole. Młodzi Austriacy zrobili taką budowlę
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało
Głośno o zachowaniu Trumpa. Wszystko się nagrało
Wigilia 2025 wolna nie dla wszystkich. Sprawdź zawody
Wigilia 2025 wolna nie dla wszystkich. Sprawdź zawody