"Mogę tylko bronić prokuratorów". Ponad 300 km/h. Sprawa umorzona
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Ochota umorzyła sprawę przeciwko youtuberowi, który gnał przez ulice Warszawy z ogromną prędkością - zdecydowanie przekroczył 300 km/h. Do tej decyzji w rozmowie z "Faktem" odniósł się ekspert i dziennikarz Łukasz Zboralski.
O rajdzie youtubera ulicami Warszawy zrobiło się bardzo głośno. Nagrał on licznik swojego samochodu, na którym było widać wartość blisko 400 km/h. W rzeczywistości 33-latek jechał nieco wolniej - około 330-350 km/h - wyszło na jaw, że dla większego rozgłosu nałożył na prędkościomierz specjalną nakładkę.
Prokuratura zamierzała oskarżyć go o sprowadzenie bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W piątek (18 lipca) okazało się jednak, że... sprawa została umorzona. Prokuratura uznała, że mężczyzna nie stworzył "realnego zagrożenia". 33-latek odpowie tylko za wykroczenie, co oburzyło wiele osób. Tymczasem specjalista od prawa drogowego i dziennikarz Łukasz Zboralski broni ruchu prokuratorów.
Mogę tylko bronić prokuratorów, że podjęli taką, a nie inną decyzję i przekazali sprawę z powrotem policji. W świetle obowiązujących przepisów to, co się stało, było to jedynie wykroczeniem. To jest problem polskiego prawa i my ten problem znamy od lat - powiedział ekspert w rozmowie z "Faktem".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najtajniejszy projekt II wojny światowej. Tego nie uczyli w szkole
"To jest chore"
Jednocześnie Zboralski zauważył, że polskie prawo pozwala na nakładanie surowych kar dopiero wtedy, gdy dojdzie do wypadku z ofiarami.
Obowiązujące prawo nie pozwala ukarać surowiej kogoś, kto nawet jedzie z taką skrajną prędkością, ale nikomu nic nie zrobi. Nie można go wcześniej wykluczyć spośród uczestników ruchu, zanim kogoś zabije, zrani. Nie można go ukarać surowiej niż tylko mandatem. To jest chore - grzmi.
Za jazdę 300 km na godz. nie ma żadnych realnych konsekwencji. To absurd! - kontynuował.
Rząd ma gotowy projekt nowelizacji prawa, który trafił już do Sejmu. Miałby on zaostrzyć kary dla drogowych piratów. Tymczasem Zboralski podkreślił podczas rozmowy z tabloidem, że nowe przepisy nadal będą niewystarczające.
W projekcie zapisano, że brawurowa jazda będzie karana więzieniem od 3 miesięcy do 5 lat, ale tylko w przypadku przekroczenia prędkości o połowę na autostradzie lub o 100 procent na innych drogach. Ale to nie wszystko. Dodatkowo musi też wystąpić kolejny warunek, czyli realne zagrożenie wobec innych uczestników ruchu. To wygląda jak udawanie, że coś zmieniamy - ocenił.