Nagranie pokazaliśmy byłym policjantom. Oceniają zachowanie funkcjonariuszy i świadków
- Widziałem zagrożenie życia. Napastnikowi puściły hamulce - mówi o2.pl Marcin Miksza, były oficer CBŚP. Z kolei były rzecznik Komendy Głównej Policji twierdzi, że uczestnicy bójki spod Dworca Centralnego w Warszawie, powinni zostać przewiezieni do jednostki policji w celu potwierdzenia tożsamości.
W poniedziałek do sieci trafiło nagranie z brutalnej bójki przed Dworcem Centralnym w Warszawie.
Komenda Stołeczna Policji potwierdziła, że nagranie jest prawdziwe, a do bójki doszło 21 czerwca. Obaj mężczyźni nie chcieli podejmowania interwencji, dlatego zostali jedynie wylegitymowani. Agresorem był czarnoskóry obywatel USA, poszkodowanym obywatel Turcji, kierowca przewozu osób, który miał rozpocząć scysję.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
O wiele zasadniejsze byłoby przewiezienie do jednostki policji. Tam funkcjonariusze potwierdzają tożsamość i rozpoczynają postępowanie. Mamy do czynienia z obcokrajowcami, którzy mogą próbować wyjechać z kraju, by uniknąć ewentualnych konsekwencji - ocenia w rozmowie z o2.pl były rzecznik Komendy Głównej Policji Mariusz Sokołowski.
Po tym, jak nagranie pojawiło się w sieci, policja zapowiedziała kontynuowanie czynności w sprawie. - Osoby zainteresowane będą wezwane i przesłuchiwane. Mamy ich pełne dane. Materiał następnie zostanie przesłany prokuraturze - mówi o2.pl Robert Szumiata, rzecznik prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Brutalna bójka w Warszawie. Byli policjanci komentują
Na tym filmie widziałem zagrożenie życia. Napastnikowi ewidentnie puściły hamulce. Dynamicznie i z całym impetem używał swojej siły -przekonuje w rozmowie z o2.pl Marcin Miksza, były oficer Centralnego Biura Śledczego Policji.
Sokołowski zwraca uwagę na zachowanie osób, które nagrywały zajście. - Z przerażeniem patrzę na tego typu sytuacje. Zanim włączymy telefon, warto najpierw powiadomić policję. Każdy myśli, że zadzwoni ktoś inny, a w końcu zdarzy się tak, że nikt nie zadzwoni - tłumaczy.
Nasz rozmówca przekonuje, że powiadomienie policji jest najważniejsze. - Jeśli mamy obawę przed reakcją na sytuację konfliktową, to przynajmniej mamy pewność, że służby wiedzą, że coś się dzieje. Samemu można zareagować poprzez krzyczenie albo zwrócić się z prośbą do innych osób, by wspólnie rozdzielić uczestników bójki - mówi Sokołowski.
- Jestem ostrożny w wpychaniu ludzi w konflikt. Napastnik może posiadać broń lub nóż i wtedy może skrzywdzić osobę postronną. Jeżeli ktoś jest przeszkolony w sztukach walki, to może podjąć reakcję. Ja sam bym zareagował, ale ludzie się boją. Bierność nie jest wskazana, dlatego połączenie ze 112 jest obowiązkowe - mówi o2.pl Marcin Miksza.
Były oficer CBŚP przypomina, że nikt nie ma obowiązku ryzykowania zdrowiem. Osoby, które były świadkami zdarzenia, powinny poczekać do przyjazdu policji i złożyć zeznania. Jeśli ktoś boi się ewentualnego odwetu napastnika, może prosić o zachowanie anonimowości.
Mateusz Kaluga, dziennikarz o2.pl