Świąteczny weekend w północno-zachodniej Francji nie należał do spokojnych. Intensywne opady deszczu w departamencie Dordogne spowodowały wylanie rzek Isle w mieście Périgueux i Vezere w mieście Montignac-Lascaux - informuje TVN Meteo.
W miastach Périgueux i Montignac-Lascaux poziom wody sięgał miejscami sześciu metrów. Władze ostrzegają przed dalszymi wzrostami poziomu wody, prognozowanymi na poniedziałkowy wieczór.
Périgueux dopiero zaczyna podnosić się po tej historycznej powodzi, jakiej nie widziano od ponad 30 lat - podaje FranceInfo, dodając, że pobity został rekord z 22 września 1993 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tysiące ludzi w maleńkiej wiosce na Pomorzu. Aż trudno było zaparkować
"Niesamowite, że w ciągu 48 godzin może dojść do tak potężnej powodzi" - mówią FranceInfo mieszkańcy miasta. Ci, którzy mieszkają blisko rzeki, w pośpiechu uciekali z domów, zabierając jedynie niezbędne rzeczy. "Cała piwnica, wszystko jest zalane, wszystko jest pod wodą, a jej poziom rósł do północy. Teraz spada, ale piwnice są zalane, straciliśmy wiele rzeczy" - skarży się jedna z mieszkanek Périgueux w rozmowie z portalem.
Powodzie we Francji
Służby meteorologiczne Meteo-France wydały ostrzeżenie drugiego stopnia dla Dordogne i okolicznych departamentów. Ewakuowano ponad 100 osób, w tym mieszkańców ośmiu kempingów. Prawie 1100 domów pozostaje bez prądu, a służby energetyczne intensywnie pracują nad przywróceniem zasilania. Na szczęście nikt nie ucierpiał.
Władze apelują o ostrożność, gdyż wiele dróg pozostaje zamkniętych, a strażacy interweniują m.in. pomagając kierowcom, którzy ignorują ostrzeżenia, pakując się w tarapaty. W Montignac-Lascaux powódź zmusiła właścicieli restauracji do odwołania świątecznych rezerwacji.
Źródło: TVN Meteo, FranceInfo