"Nie mogę już mówić". Przerażające nagrania z Chin. Nie żyją 33 osoby

45

Zarwane tamy, dryfujące po wodzie auta, zalane kilometry ziem uprawianych przez chińskich rolników. Woda wdarła się także do metra i spowodowała eksplozję fabryki aluminium. Już wiadomo, że w wyniku powodzi w Chinach zginęły co najmniej 33 osoby. Mieszkańcy mówią o dramacie.

"Nie mogę już mówić". Przerażające nagrania z Chin. Nie żyją 33 osoby
Tyle deszczu w Chinach w tak krótkim czasie nie spadło od ponad 1000 lat. (Getty Images, Twitter)

Poniższy obrazek dobitnie pokazuje, co obecnie ma miejsce w Chinach. Kilka dni temu w Zhengzou doszło do zalania metra, z którego ewakuowało się w popłochu niemal 500 osób. Kilku pasażerów nie zdążyło jednak uciec.

Byłem naprawdę przerażony. Nnajbardziej przerażająca była nie woda, ale malejący dopływ powietrza w wagonie - mówi chiński pasażer, cytowany przez agencję Reutera.
Wszyscy staliśmy na siedzeniach, a woda była już na naszych kolanach - mówi pani Li w rozmowie z redakcją portalu Elephant News.
Niektórzy niżsi pasażerowie mieli wodę po szyję - przyznaje kierujący metrem.

Jak relacjonował ktoś inny, na początku w metrze nie było wody, kiedy nagle, w jednym momencie dostała się ona do wnętrza. Wydarzyło się to w ciągu zaledwie kilku sekund.

Inna kobieta była uwięziona w metrze przez ponad... 4 godziny. Płakała. Była przekonana, że umrze, jednak na szczęście zjawili się ratownicy. Jak przyznała, ratunek przyszedł w ostatniej chwili.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Woda zalała w prowincji Henan olbrzymie połacie terenów. We wspomnianym Zhengzou spadło niemal 620 mm deszczu. Warto wspomnieć, że rocznie spada prawie 641 mm, co oznacza, że w ciągu kilku dni doszło do pobicia wszelkich rekordów. Eksperci podają, że spadek takiej ilości deszczu w tak krótkim czasie odnotowano około tysiąc lat wcześniej. W Zhengzou doszło z tego powodu m.in. do zerwania się tamy.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Oprócz tego mieszkańcy publikują w social mediach przerażające filmy, ukazujące, co dzieje się na chińskich ulicach w prowincji Henan. Jedna z ulic stoi w wodzie. Z tego też powodu auta, które były na niej zaparkowane, zaczęły dryfować.

Ludzie błagają o pomoc. Wielu z nich nie ma ani środków materialnych, potrzebnych, aby poradzić sobie z dramatem, jaki spotkał ich miejsce zamieszkania.

Nie mogę już mówić - napisała na Weibo (chiński odpowiedni Facebooka) zapłakana kobieta, która poradzić sobie z sytuacją, jaka dotknęła ją i jej rodzinę.
Jeśli ratunek nie nadejdzie w ciągu 20 minut, setki z nas stracą życie - dodał mieszkaniec sąsiedniej dzielnicy.
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Okoliczne miejsca, jak parki czy publiczne ogrody, są podtopione. Deszcz natomiast nie ustaje i wciąż pada, zwiększając problem i zmuszając władze do kolejnych ewakuacji z terenów, które niosą zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi.

Ludność ewakuuje się za pomocą koparek, które transportują zarówno mieszkańców, jak i ich bagaże. To jedyny środek transportu, jaki obecnie działa w niektórych dzielnicach prowincji Henan.

Powodów katastrofy jest wiele. Jak jednak przyznają władze, jeden z nich stoi po ich stronie. Nawet 85 proc. z zabezpieczeń przeciwpowodziowych ma około 40 lat. Są to więc systemy przestarzałe. Część z nich nie została wymieniona z powodu kryzysu finansowego.

Autor: HNM
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić