Niemcy piszą o polskiej elektrowni. "To punkt zwrotny"
Plany budowy elektrowni jądrowej w Słajszewie (woj. pomorskie) to duży krok w polskiej polityce energetycznej, który może wpłynąć na cały region, w tym na obszary przygraniczne z Niemcami.
Słajszewo to leżąca nad Bałtykiem niewielka kaszubska miejscowość. Mieszkańcy stają w obliczu gwałtownych zmian wywołanych planowaną budową elektrowni jądrowej w pobliżu ich wioski. Pomimo że oficjalna lokalizacja inwestycji nosi nazwę "Lubiatowo-Kopalino", to Słajszewo jest najbliżej planowanej elektrowni.
Obecnie trwają prace przygotowawcze do budowy pierwszych obiektów nowej elektrowni atomowej w Polsce. Jak podkreśla niemiecki portal nordkurier.de, to ważny punkt zwrotny w energetycznej strategii kraju, który nadal w dużej mierze opiera się na węglu.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
Obecnie około 60 proc. polskiej energii pochodzi z węgla, podczas gdy Warszawa coraz bardziej stawia na energetykę jądrową, mimo że Niemcy wycofują się z takich rozwiązań. Trzy reaktory amerykańskiego Westinghouse będą zbudowane przez głównego wykonawcę, firmę Bechtel - podkreślają niemieccy dziennikarze.
Jak podaje magazyn "taz", przygotowania już trwają, a pełnoskalowe prace budowlane mają się rozpocząć w 2028 r. Operator państwowy PEJ planuje, że pierwsza produkcja prądu nastąpi w 2036 r.
Inwestycja z korzyściami dla regionu
Region nadmorski, gdzie powstanie elektrownia, do tej pory opierał się głównie na turystyce. Podczas fazy budowy pracy znajdzie tu do 8 tys. osób, a na każdą posadę budowlaną może przypaść od trzech do pięciu dodatkowych miejsc pracy w rejonie. To znaczący plus dla lokalnej gospodarki, a projekt popiera 67 proc. mieszkańców.
Póki co nie wszyscy jednak są zachwyceni budową. Mieszkańcy, jak Zbigniew Karmazy, zwracają uwagę na pogarszający się stan dróg w wyniku ciężkiego ruchu związanego z budową.
Ten lipiec był słaby, ale nie chcę przesądzać, czy to przez elektrownię -przyznaje dla "Faktu" Karmazy, który wynajmuje domek turystom i dostrzegał ich niepokój.
Plany rozwoju infrastruktury obejmują nowe połączenia drogowe i kolejowe. Koszty infrastruktury, jak dotąd, nie są zawarte w szacowanych 47 mld euro kosztów całego projektu. Nowa elektrownia mogłaby potencjalnie dostarczać prąd do ok. 12 z 14,7 mln polskich gospodarstw domowych.
Zlokalizowanie elektrowni nad morzem ma również na celu wykorzystanie wody morskiej do chłodzenia, przy użyciu podmorskich tuneli. Choć finansowanie nie jest jeszcze w pełni dopięte, polski rząd planuje zapewnić ok. 15 mld euro. Reszta ma pochodzić z kredytów, częściowo zabezpieczonych przez państwo.
Polska nie jest osamotniona w swoich decyzjach dotyczących energii jądrowej. Czechy planują dwa nowe reaktory, Holandia również ogłosiła podobne projekty, a Belgia rozważa budowę nowych oraz przedłużenie działania istniejących.
Jednak polski harmonogram okazuje się ambitny, porównując go z innymi europejskimi projektami, które często trwały dłużej niż planowano i generowały dodatkowe koszty - zaznacza nordkurier.de.
Oprócz Słajszewa planowana jest budowa drugiej elektrowni koło Łodzi. Dodatkowo Polska wykazuje zainteresowanie małymi reaktorami modułowymi (SMR), które mogą być tańsze w produkcji, a na ich technologię stawia Orlen Syntheo Green Energy, wykorzystując rozwiązania GE Hitachi.
Obecnie, obok planowanej lokalizacji elektrowni, istnieją już podmorskie kable połączone z morskimi farmami wiatrowymi na Bałtyku. Odnawialne źródła energii pokrywają około 30 proc. zapotrzebowania na energię w Polsce, a nowe elektrownie jądrowe mogłyby dostarczyć dodatkowe 40 proc.
Niejasności dotyczące składowania odpadów radioaktywnych pozostają, ponieważ Polska nie ma jeszcze wyznaczonego miejsca na ich finalne przechowywanie. "Projekt ten jest także obserwowany przez mieszkańców północno-wschodnich Niemiec, gdzie może wpłynąć na przepływ energii w całym regionie Bałtyku' - podkreślają dziennikarze z Niemiec.
Historyczne doświadczenia z lat 80. przypominają o ryzyku związanym z takimi inwestycjami. Wówczas budowa elektrowni w pobliżu Kartoszyna została przerwana po katastrofie w Czarnobylu, a nieukończone konstrukcje stoją tam do dziś.