Niósł trumnę zamordowanej dziewczynki. Wtedy otrzymał śmiertelny strzał
Dantejskie sceny rozegrały się w trakcie pogrzebu 10-letniej ofiary morderstwa. Do osób, które niosły trumnę ze zwłokami dziewczynki, został otworzony ogień. Pociski dosięgły dwóch osób – w przypadku jednej obrażenia okazały się na tyle poważne, że zmarła.
Jak informuje portal CBS News, do strzelaniny doszło na Cmentarzu Narodowym w Waszyngtonie w stanie Maryland. Śmiertelną ofiarą ataku był Ronald Steven – mężczyzna zmarł w wieku zaledwie 30 lat. Postrzał otrzymała także dorosła kobieta, zabrana do szpitala z raną szarpaną.
Strzelanina na pogrzebie małej dziewczynki
O strzelanie do żałobników został oskarżony Wilson Chavis. 48-letni właściciel domu pogrzebowego usłyszał zarzuty morderstwa pierwszego i drugiego stopnia oraz powiązane zarzuty, jak m.in. otwarcie ognia do ludzi oraz, w konsekwencji, zranienie ich.
Przeczytaj także: Stała w korku, puściły jej nerwy. "Pani blondynka wezwała policję"
Dziewczynką, której trumnę nieśli żałobnicy, była Arianna Davis. 10-latka została postrzelona w Dzień Matki, kiedy jechała z rodzicami samochodem jedną z ulic Waszyngtonu. Wciąż nie wiadomo, kto dopuścił się zabójstwa Davis. Za wskazanie sprawcy lub podanie informacji, które przyczynią się do jego schwytania, FBI zaoferowało nagrodę w wysokości 10 tys. dolarów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: Jak policja szuka zwłok? Istnieją różne metody
Na temat zdarzenia zabrał głos David Blazer, kierujący wydziałem ds. poważnych przestępstw hrabstwa Prince George. Jak podkreślił w rozmowie z mediami, strzelanina nie miała związku z pogrzebem 10-latki. Prawdopodobnie do ataku doszło na tle sporu biznesowego.
Uważamy, że był to spór, który w żadnym razie nie miał związku z tym, co wydarzyło się na pogrzebie, okolicznościami, jakie doprowadziły do tego pogrzebu, okolicznościami śledztwa w Waszyngtonie, to rozegrało się całkowicie niezależnie od tego – podkreślił David Blazer (CBS News).
Przeczytaj także: Policjanci przegrali w sądzie. Sami musieli przyznać się do błędu