Łukasz Maziewski,Sławek Zagórski| 
aktualizacja 

Nowa formacja wojskowa Ukrainy. To pomysł rodem z II RP

Marynarka Wojenna Ukrainy (MWU) nie odegrała w obecnej wojnie niemal żadnej znaczącej roli. Jedyny jej duży okręt został zatopiony przez marynarzy na początku wojny, by nie wpadł w ręce Rosjan. Teraz Ukraińcy mają nową koncepcję. Powstają dywizjony rzeczne, operujące głównie na Dnieprze. Podobna formacja istniała w XX-leciu międzywojennym w Polsce.

Nowa formacja wojskowa Ukrainy. To pomysł rodem z II RP
Kanonierka typu Giurza-M. Takie okręty mogą służyć w dywizjonie (WikiMedia)

Taką zapowiedź uczynił dowódca MWU, wiceadmirał Ołeksyj Neiżpapa. Przekazał on oficjalnym źródłom wojskowym Ukrainy, że przy wsparciu Wojsk Lądowych utworzony zostanie Dywizjon Rzeczny MWU. To ciekawe rozwiązanie, znane z historii wojskowości.

Sytuacja podyktowała nowe wymagania i zmusiła nas do spojrzenia nie tylko na arterie rzeczne na południu, ale i na północy naszego kraju. Dlatego z inicjatywy i przy wsparciu Dowództwa Wojsk Lądowych wspólnie utworzyliśmy dywizjon rzeczny na północy Dniepru - głównej arterii logistycznej Ukrainy, na której utratę nie możemy sobie pozwolić - mówił Neiżpapa w rozmowie z portalem armyinform.com.ua.

Neiżpapa wie, co mówi. Dniepr to jedna z najważniejszych dróg komunikacyjnych Ukrainy. W 2018 r. przetransportowano tym kanałem 10 mln ton towarów. Rok później - już 12 mln ton. Intensywnie rozwijał się także transport na innych rzekach Ukrainy – Dunaju i Bugu Południowym.

Formowanie oddziału miało rozpocząć się w marcu. Napotkało, jak mówił dowódca MWU, na wiele problemów. Od braku odpowiednich jednostek pływających, do niedoborów personelu i potrzeby jego odpowiedniego przeszkolenia. Neiżpapa powiedział, że udało się jednak przezwyciężyć problemy i jednostka jest gotowa do działań. Pomogli partnerzy zagraniczni i marynarze cywilnej floty rzecznej.

Jednostka będzie zresztą przydatna nie tylko w wojnie z Rosją. Ukraińcy muszą strzec się dywersji także od północy, ze strony Białorusi. Ta ma bowiem swój dywizjon rzeczny, rozmieszczony w Pińsku i Łojowie. A Białoruś, choć jej żołnierze nie wzięli udziału w wojnie, nie zachowuje neutralności, udostępniając armii rosyjskiej terytorium i bazy.

Dlatego właśnie Ukraińcy muszą pilnować tego, co dzieje się na rzekach położonych na obszarze ich kraju. Uniemożliwienie spławiania towarów Dnieprem, przy jednoczesnej blokadzie portów morskich na południu kraju oznaczałoby katastrofę.

Nowa jednostka ma być podporządkowana siłom obronnym Kijowa.

Plan, ludzie, wyposażenie

Nie wiadomo, póki co, jakie siły miałaby mieć dywizjon. Można jednak przyjąć, że na wyposażenie weszłyby nieduże, uzbrojone kutry artyleryjskie Giurza. Okręty projektu Giurza-M budowane są w stoczniach w Nikołajewie. Jednostki mają wyporność po około 51 ton i mierzą 23 metry. Jak przystało na kutry dedykowane do działań rzecznych, ich zanurzenie wynosi metr. Ukraina ma obecnie kilka takich jednostek. Jak podaje analityk wojskowy portalu Defence24 Jarosław Cislak, jeszcze przed wybuchem wojny zwodowano siódmą. Zdaniem Cislaka, trzy mieli zdobyć Rosjanie, a jedną zniszczyć.

Griuza-M napędzana jest silnikami diesla, co pozwala na uzyskanie maksymalnej prędkości 51 km/h (28 węzłów). Mają zasięg 400 mil morskich przy ekonomicznej prędkości 11 węzłów. Załogę kutra stanowi 5 osób, z możliwością zabrania kilku osób desantu. Uzbrojenie jednostek to dwie 30 mm armaty automatyczne ZTM-1, 2 karabiny maszynowe 7,62 mm, 2 granatniki automatyczne 30 mm KBA-117. Na razie nie wiadomo, czy brały udział w walkach na Dnieprze. W latach 2014-2017 działały na wodach wokół Krymu.

Przypomnijmy, że dwa lata temu Kongres USA wydał zgodę na sprzedaż 16 kutrów patrolowych Mark VI. Ostatnie trzy trafiły do naszego wschodniego sąsiada w styczniu br. Ukraińcy określają je jako najnowocześniejsze, najbardziej zaawansowane platformy do prowadzenia działań przybrzeżnych. Być może będą też zdolne do operacji na wodach śródlądowych. Wyposażone są w armaty i ciężkie karabiny maszynowe.

Uważam, że utworzenie takiego dywizjonu – lub dywizjonów, bo adm. Peiżpapa mówił nawet o kilku dywizjonach – ma bardzo duży sens. Dniepr jest stworzony do tego rodzaju działań. Trzeba zdać sobie sprawę, że część frontu, szczególnie na południu Ukrainy, przebiega wzdłuż rzeki Dniepr. To nie jest rzeka taka, jaką my sobie wyobrażamy. Ma potężne rozlewiska, sięgające szerokością nawet do 20 km, więc nieduże, szybkie, lekkie okręty mogą tam swobodnie działać – tłumaczy w rozmowie z o2.pl kmdr rez. Sebastian Draga z Akademii Marynarki Wojennej.

Dodaje, że okręty, o jakich mowa, czyli np. ukraińskiej produkcji Giurzy czy dostarczone przez Amerykanów kutry Mark VI, to właśnie tego rodzaju jednostki – nieduże, lekkie i szybkie, a przy tym uzbrojone. Podkreśla jednak, że odpowiedniejsze byłyby nawet jeszcze mniejsze okręty. Mają one jednak wiele zastosowań.

 

Mogą wykonywać wiele rodzajów działań, jak choćby zabezpieczenie własnych brzegów i infrastruktury krytycznej przed grupami dywersyjnymi, przerzut własny grup i pododdziałów, nękanie oddziałów rosyjskich. Przy czym należy podkreślić, że muszą to być jednostki na tyle niewielkie i szybkie, że Rosjanom trudno będzie trafić je z brzegu, a użycie do ataku na nie cięższego, czy precyzyjnego uzbrojenia będzie zwyczajnie nieopłacalne. Powinny one działać także w zasięgu własnej obrony przeciwlotniczej, rozmieszczonej na brzegu. Gdyby doszło do powodzenia kontrofensywy ukraińskiej, mogłyby one być przydatne np. na Morzu Azowskim. To będą jednostki na tyle niewielkie, że trudno będzie je trafić Rosjanom z brzegu - mówi dalej kmdr Draga.

Rodem z XX-lecia

Warto podkreślić, że utworzenie takiego dywizjonu nie jest niczym nowym. Od czasów Rusi Kijowskiej Dniepr stanowi ważną arterię handlową i komunikacyjną. Przecina Ukrainę na pół, łącząc jednocześnie okręgi przemysłowe z Morzem Czarnym. W każdym dotychczasowym konflikcie rzeka była bardzo intensywnie wykorzystywana, a zwłaszcza podczas wojen z lat 1918-22. Podczas wojny polsko-bolszewickiej i walk w wojnie domowej, każda ze stron miała na Dnieprze swoje flotylle rzeczne. Ze względu na słabo rozwiniętą sieć dróg, flotylle służyły głównie jako ruchomy, bardzo szybki, jak na ówczesne warunki, odwód artyleryjski.

Pierwsi, w marcu 1919 r., flotyllę utworzyli bolszewicy. Liczyła 16 okrętów, które zostały przebudowane z holowników i statków pasażerskich. Już w kwietniu tego samego roku oddział Kozaków Daniła Terpiły zaatakował leżący na lewym brzegu Dniepru port rzeczny, w którym zajął pięć statków uzbrojonych oraz 30 berlinek wyładowanych solą i węglem. W czasie odwrotu ataman rozkazał rozdać towary wieśniakom w mijanych wsiach.

Wiosną 1919 roku bolszewickie dowództwo uważało, że bardziej niebezpiecznym przeciwnikiem niż Polacy czy oddziały zbrojne ruchu chłopskiego był gen. Anton Denikin. Dowodził on Siłami Zbrojnymi Południa Rosji. 25 czerwca oddziały gen. Bregowa zdobyły Charków. Zagroziły tym samym linii Dniepru i samemu Kijowowi, który był oddalony o 460 km na zachód. Wkrótce wojska Denikina znalazły się nad Dnieprem pod Jekatierynosławiem.

W związku z tym, w ramach Sił Zbrojnych Południa Rosji 27 czerwca 1919 roku została sformowana Środkowo-Dnieprzańska Flotylla Rzeczna. Miała ona wspierać jednostki operujące wzdłuż brzegu Dniepru. Składała się ona z dwóch dywizjonów kanonierek, dywizjonu kutrów rozpoznawczych i oddziału transportowego. Wnet walki na Dnieprze miały sięgnąć zenitu.

Po zdobyciu przez białych Kijowa doszło do bitwy rzecznej pod Pieczkami, gdzie w skali mikro toczono regularną bitwę okrętów liniowych. Rozlewiska Dniepru sięgały tam niemal 12 km szerokości. Klęska białych spowodowała, że wkrótce musieli opuścić Kijów. Więcej do miasta nie wrócili. W kwietniu 1920 roku na Dnieprze pojawili się Polacy. Po zdobyciu Kijowa utworzono Flotyllę Kijowską, złożoną początkowo z 12 statków uzbrojonych w karabiny maszynowe. Polskie okręty osłaniały konwoje z zaopatrzeniem, które docierały do walczących oddziałów z Prypeci.

... i na Pinie

Swoją marynarkę rzeczną miała także II RP. Zaczęła się ona tworzyć już w 1919 r. Z uwagi na umiejscowienie jej u ujścia rzeki Piny (konkretnie w Pińsku), nazywano ją Flotyllą Pińską. Dopiero w 1931 r. przemianowano ją na Flotyllę Rzeczną Marynarki Wojennej.

W marcu 1920 roku flotylla wzięła udział w zdobywaniu Mozyrza, gdzie włączono do jej składu nowe jednostki zdobyte na Flotylli Dnieprzańskiej. Następnie brała udział w ofensywie kijowskiej, podczas której, 27 kwietnia doprowadziła podczas walk w rejonie Czarnobyla do wyparcia Rosjan na Dniepr. Później flotylla zasłużyła się w tworzeniu przyczółków na lewym brzegu Dniepru i wzięła udział w defiladzie w Kijowie.

W październiku 1920 r. powstał Oddział Detaszowany Flotylli Wiślanej na rzece Prypeć, który dwa lata później przemianowano na Flotyllę Pińską. Po likwidacji 1 października 1925 Flotylli Wiślanej, stała się ona jedyną flotyllą rzeczną w Polsce. Na bazę główną wybrano Pińsk, w którym cumowało ponad 100 jednostek bojowych i transportowych. Mieściła się w nim Komenda Portu Wojennego, koszary, schrony i hangary oraz bazy paliwowe i składy amunicji. Od 1931 r. nosiła ona nazwę Flotylli Rzecznej Marynarki Wojennej.

W przededniu II wojny światowej Flotylla Rzeczna była sprawnie zorganizowaną, wyposażoną w kilkadziesiąt jednostek bojowych siłą. Nie brała realnego udziału w działaniach wojennych, a większość jednostek została samozatopiona po wkroczeniu wojsk radzieckich do Polski. Część marynarzy dołączyła do Samodzielnej Grupy Operacyjnej "Polesie" gen. Franciszka Kleeberga, część została zamordowana przez sowietów.

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2

Sławek Zagórski, dziennikarz Wirtualnej Polski

Zobacz także: Czy Polska jest w stanie odeprzeć atak Rosji? "Taki scenariusz byłby dla nas niekorzystny"
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić