Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Nowe okręty dla Marynarki Wojennej. Informacje wciąż owiane tajemnicą

221

Minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał we wtorek umowę na dostawę trzech nowych okrętów dla Marynarki Wojennej. Trzy fregaty, z których pierwsza ma być zwodowana za cztery lata, mają być nowoczesne, silnie uzbrojone i mają stanowić "znaczną siłę na Bałtyku". Powstać mają siłami polskiego przemysłu. Ale zdaniem eksperta najważniejsze systemy okrętu powstaną poza Polską.

Nowe okręty dla Marynarki Wojennej. Informacje wciąż owiane tajemnicą
Minister obrony Mariusz Błaszczak podpisał umowę na zakup trzech nowych okrętów. (GETTY, SOPA Images)

Minister Mariusz Błaszczak zapowiedział zakup trzech nowych, dużych okrętów. Mają to być fregaty wyposażone w całą gamę systemów nowoczesnego uzbrojenia. Tyle wiadomo z zapowiedzi. Pojawiają się jednak pytania o realny udział kluczowych sektorów polskiego przemysłu zbrojeniowego. Zdaniem eksperta ds. techniki morskiej w Polsce powstanie przede wszystkim kadłub, a kluczowe systemy dostarczą producenci spoza Polski.

Można jednak mówić o światełku w tunelu dla Marynarki, która od lat była zaniedbywana i dramatycznie niedofinansowana. Potencjalny sukces programu będzie oznaczał, że Polska będzie miała wreszcie porządne zabezpieczenie od strony morza. Jak dotąd ten rodzaj sił zbrojnych jest najbardziej zapuszczony w Wojsku Polskim.

Na razie jednak nie mamy oprócz zapowiedzi żadnych konkretów. Znamy w zasadzie tylko szacunkowy koszt całego programu. Ma to być od 8 do 10 miliardów złotych. Marynarze, z którymi porozmawialiśmy, mówią jednak dość ostrożnie o pewnej nadziei dla polskiej Marynarki.

Zobacz także: Pierwszy raz od czasów zimnej wojny. "Nie wykluczamy ochrony granic Rosji"

Światełko w tunelu czy "Ślązak 2.0"?

Pierwszym światełkiem był wspomniany przez ministra Kormoran. W MW są dwa duże, ze względu na koszty, programy. To fregaty i okręty podwodne. Realizacja jednego z nich właśnie się rozpoczyna - mówi w rozmowie z o2.pl, zastrzegając anonimowość, doświadczony oficer Marynarki.

I dodaje, że dotychczasowe doświadczenia w budowie dużych okrętów "nie nastrajają optymistycznie". Chodzi oczywiście o słynny okręt ORP Ślązak. Jego budowę rozpoczęto w 2001 r., a do służby wszedł - po licznych zawirowaniach i zmianach koncepcji - w roku 2019.

Ale to nie wszystko. Według naszego rozmówcy polepszą się zdolności naszej floty na Morzu Bałtyckim.

Zdecydowanie zdolności nowych jednostek będą dużo większe od zdolności aktualnie eksploatowanych fregat typu Oliver Hazard Perry [używamy dwóch takich okrętów - red.]. Sensory i efektory Mieczników podlegać będą jeszcze wyborowi, niemniej sytuacja na Bałtyku zdecydowanie ulegnie zmianie na naszą korzyść - dodaje.

Podobnego zagrożenia dopatruje się dziennikarz morski "Nowej Techniki Wojskowej" Dawid Kamizela. Opisuje, że relatywnie największym problemem programu jest na dziś brak jednoznacznej decyzji, czy kupujemy jeden okręt jako jednostkę pilotażową, a dwie kolejne z czasem, czy od razu decydujemy się na trzy okręty w bloku.

Dotąd była mowa o projekcie 1 + 2, czyli prowadzimy prace rozwojowe i budujemy pierwszą jednostkę, wodujemy ją, przeprowadzamy próby i wtedy dokupujemy, w opcji, dwie kolejne. Ale wtorkowy komunikat jest na tyle ogólny, że nie wiemy czy to nadal aktualne. A takie rozwiązanie, jeden okręt pilotażowy i dwa kolejne w opcji, byłoby bezpieczniejsze, z tego względu, że po zbudowaniu i wprowadzeniu do służby wiedzielibyśmy, czy zastosowane rozwiązania są odpowiednie - tłumaczy Kamizela.

W jego ocenie najwięcej wątpliwości budzi to, iż w zaproponowanym rozwiązaniu, po pierwsze, zapłacimy więcej, kupując wyposażenie dla trzech okrętów partiami, a po drugie, do budowy kolejnych dwóch okrętów może w ogóle nie dojść, jeśli zmieni się wizja lub władze resortu.

Taki program oznacza, że Stocznia Wojenna, która nigdy nie budowała tak dużych okrętów bojowych, będzie wymagała również znacznych inwestycji. Jeśli wydamy duże środki na inwestycje w stocznię i pierwszy prototypowy okręt, to może się to stać paradoksalnie kotwicą u szyi całego projektu, dając argument o olbrzymich kosztach budowy jednej jednostki. Nie chciałbym, by w ten sposób powtórzył się los wspomnianego już ORP Ślązak, którego miało powstać kilka sztuk, a przez 18 lat zbudowano jedną jednostkę - przypomina dziennikarz.

Budowa siłami własnymi?

Warto jednak zaznaczyć, że okręty mają powstawać w dużej mierze siłami polskiego przemysłu. Pomóc ma w tym partnerstwo publiczno-prywatne. Do budowy jednostek powołano konsorcjum, w którego skład wchodzi Polska Grupa Zbrojeniowa, należąca do niej Stocznia Wojenna i prywatna, Remontowa Shipbuilding. Do tego dokooptowany zostanie partner zagraniczny, który wniesie know-how w postaci gotowego projektu całego okrętu.

Strona polska będzie odpowiadać przede wszystkim za budowę kadłubów, spawanie ich i składanie. Systemy: napęd, uzbrojenie, elektronika mają być dostarczone od dostawców zagranicznych i integrowane w Polsce, przy udziale wiodącego partnera zagranicznego.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić