Nowy "pierścień" wokół Moskwy. Ten ruch Rosji mówi jedno
Jak podaje serwis militarnyi.com, Rosja wzmacnia obronę przeciwlotniczą wokół Moskwy. Powodem jest prawdopodobnie fakt, ze ukraińskie uderzenia z pomocą dronów są coraz skuteczniejsze.
Jak podaje militarnyi.com, w ciągu ostatnich dwóch miesięcy wokół rosyjskiej stolicy zbudowano nowy perymetr obrony powietrznej. W promieniu 50 km od Moskwy pojawiło się 21 nowych stanowisk. Zdecydowana większość z nich, bo aż 80 proc., powstała na południe od miasta. To oczywisty znak, że celem jest przede wszystkim zneutralizowanie potencjalnych ataków Sił Zbrojnych Ukrainy na stolicę z powietrza.
Zdecydowana większość pozycji ma zostać obsadzona rakietami do systemów przeciwlotniczych S-300 oraz S-400. Do obrony miasta ma być również wykorzystywany system Pancyr-S1. W ten sposób Kreml tworzy "przeciwlotniczy parasol", którego zadaniem jest niszczenie celów zmierzających w stronę stolicy Rosji.
Tomahawki dla Ukrainy. "Sparing, ale nie Trumpa z Putinem"
Płoną rafinerie w Rosji. Ukraina coraz skuteczniejsza
Choć Ukraina nie dostała z USA pocisków Tomahawk, nadal ma możliwości rażenia Rosji w głąb terytorium. Od ponad dwóch miesięcy Siły Zbrojne Ukrainy wykorzystują drony do ataków na rafinerie. Z tego powodu rosyjski przemysł naftowy napotyka wiele problemów, a mieszkańcy kraju oraz terenów okupowanych muszą się mierzyć z gigantycznym wzrostem cen i brakiem paliwa na stacjach.
Ukraina ma również do dyspozycji pociski manewrujące. Kilka dni temu brytyjskie Storm Shadow trafiły w zakład chemiczny w obwodzie briańskim. Niedawno Kijów wprowadził na front pociski własnej produkcji - FP-5 Flaming, która mają mieć zasięg nawet do 3 tys. kilometrów. Na początku października informowano, że Ukraina może produkować trzy takie pociski dziennie, jednak do końca miesiąca ma osiągnąć możliwość produkcji nawet siedmiu tego typu środków rażenia.