Ostatnie dni wolności Schreiber. "Zastanawiam się, jak wytrzymam"
Żona ministra PiS Marianna Schreiber jakiś czas temu zaskoczyła wszystkich informacją o przyjęciu do zasadniczej służby wojskowej. Kilka dni przed rozpoczęciem szkolenia w wojsku wyznała o2.pl, czego obawia się najbardziej. Odpowiedź może wielu zaskoczyć.
Marianna Schreiber nie przestaje zaskakiwać. W 2021 roku żona ministra Łukasza Schreibera wzięła udział w programie "Top Model". Zrobiła to w tajemnicy przed mężem. Potem zaczęła się angażować w różne projekty społeczne, a następnie założyła partię "Mam dość 2023".
Ostatnio z kolei poinformowała, że zamierza zostać żołnierką. Celebrytka przeszła wszystkie potrzebne badania i przyjęto ją do zasadniczej służby wojskowej. Dwudziestego lutego rozpoczyna 28-dniowe szkolenie w wojsku. Jak wyglądają przygotowania żony ministra do szkolenia w wojsku?
Staram się psychicznie przygotować. Zastanawiam się, jak wytrzymam rozłąkę z córką. Będę na pewno wnioskowała o przepustkę, bo nie wyobrażam sobie, żebym nie zobaczyła się w tym czasie ze swoim dzieckiem. Nie wiadomo, czy ja się do tego nadaje, pamiętajmy, że wojsko to są twarde zasady - stwierdziła w rozmowie z o2.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czy Patryk Vega to prawdziwy artysta? Aktor się zawahał
Marianna Schreiber jest świadoma tego, że przed nią ogromne wyzwanie.
Wojsko to jest zupełnie inny świat, tam w każdej kwestii, nawet ścielenia łóżka, trzeba się podporządkować, a ja jestem takim wolnym elektronem. Przecież samo pójście do programu "Top Model" to było takie wyjście z ram, a teraz będę się w nie z powrotem zamykać na 28 dni. Dlatego to na pewno będzie dla mnie bardzo trudne - przyznała nasza rozmówczyni.
Czego obawia się najbardziej? - Wysiłku fizycznego się nie boję, uprawiam sporty, więc kondycję mam, zdecydowanie bardziej boję się obciążenia psychicznego - tłumaczy.
Żona ministra PiS cieszy się jednak, że będzie miała możliwość osobiście "sprawdzić, jak wygląda początek służby dla kraju". - Przyznaję, że martwi mnie to, że tyle osób rezygnuje, bo widzę te statystyki. Rozmawiam z ludźmi, którzy opisują różne doświadczenia... Ale to nie jest tylko ciekawość, chcę zobaczyć, czy ja to czuję - tłumaczy.
"To mi bardzo pomoże w walce w wyborach"
Marianna Schreiber przyznała, że liczy na to, iż szkolenie w wojsku jeszcze bardziej ją uodporni na krytykę, a także da jej dodatkową siłę, by wystartować w wyborach parlamentarnych.
Mam nadzieję, że to szkolenie nauczy mnie tego, jak pomóc w sytuacji zagrożenia, jak pomóc rodzinie, jak chronić dziecko, na pewno chciałabym wyjść stamtąd mocniejsza i fizycznie i psychicznie i nie ukrywam - to mi bardzo pomoże w walce w wyborach. Ponieważ myślę, że jeszcze często jestem zbyt wrażliwa, zbyt emocjonalna i słaba, a to myślę, że mnie umocni - mówi.
- Ja to robię przede wszystkim dla siebie, a nie pod publikę. Wiem, że na pewno moje działania wielu kobietom pomagają, żeby były silne - dodaje.
Jak założycielka partii "Mam Dość" odpowiada tym, którzy twierdzą, że szkolenie w wojsku to kolejna forma reklamy? - Wiele osób twierdzi, że ja tam idę dla jakiejś reklamy. Ja bym się w życiu dla żadnej reklamy nie poświęcała, bo dla mnie zostawienie dziecka na miesiąc to jest bardzo trudna sprawa. Myślę, że każdej matce jest ciężko w takiej sytuacji - podkreśla.
Obowiązkowy pobór do wojska?
Zapytaliśmy też Mariannę Schreiber, czy każdy obywatel powinien być gotowy do służby w wojsku. - Nie można naciskać na ludzi, którzy tego nie chcą. Wydaje mi się, że bardzo dużym poświęceniem ze strony rodziców jest danie bezpieczeństwa swojej rodzinie np. w trudnej sytuacji finansowej czy środowiskowej. To już jest dużo - odpowiedziała.
Nie powinno być żadnego przymusu i żadnego obowiązku poboru do wojska - jak kiedyś. Nie powinno być czegoś takiego, bo to nie te czasy. Uważam, że każdy powinien sam decydować, czy chce iść do wojska, czy nie - dodała.
Schreiber nadmieniła też, że bierze pod uwagę myśl, że może zrezygnować ze szkolenia w trakcie jego trwania.
Nie boję się tego, że może przyjść taki moment, w którym powiem, że nie dam rady. To nie znaczy, że będę słaba, że ktoś będzie się ze mnie śmiał w internecie, że zrezygnowałam. Jest bardzo łatwo oceniać, nie chodząc w czyichś butach. Ja nie będę za wszelką cenę robić czegoś, z czym nie dam sobie rady. Może się tak wydarzyć, ale zrobię wszystko, żeby dać radę i nie dopuścić do takiej sytuacji - zapewnia.
Czy liczy na fory w wojsku? - Naprawdę chciałabym i liczę na to, że nikt nie będzie kierował się tym, jakie mam nazwisko, kim ja jestem. Wierzę w to, że w wojsku każdy jest równy - podkreśla.