Paraliż w Zakopanem. Ujawnili, co dokładnie się dzieje
Jesienna aura nie odstraszyła turystów. Choć Tatry spowite są chmurami, a z nieba pada deszcz, Zakopane znów tętni życiem. "Gazeta Krakowska" donosi, że Krupówki wręcz pękają w szwach, zaś korki paraliżują miasto.
Polacy tłumnie ruszyli do Zakopanego. "Gazeta Krakowska" relacjonuje, że w długi weekend Krupówki wyglądają jak w sylwestra.
Turyści, ubrani w kurtki przeciwdeszczowe i z parasolami w dłoniach, odwiedzają stragany z pamiątkami i oscypkami, robią zdjęcia i tłumnie zaglądają do restauracji. W wielu lokalach tworzą się długie kolejki, a na stolik trzeba czekać nawet kilkadziesiąt minut.
To wygląda tak, jakby pół Polski wpadło na ten sam pomysł – "jedziemy do Zakopanego". Gdy nie widać gór, wszyscy idą na Krupówki - mówią mieszkańcy Zakopanego, cytowani przez "Gazetę Krakowską".
Wieś 20 min od Zakopanego. Tu każdy dom to dzieło sztuki
Ogromne korki w Zakopanem
Nie lepiej jest na drogach, gdzie tworzą się gigantyczne korki. Kierowcy mają ogromny problem ze znalezieniem wolnego miejsca parkingowego - część z nich wysadza pasażerów w centrum i długo krąży po mieście. Miasto jest sparaliżowane.
Szukaliśmy miejsca przez pół godziny, w końcu zaparkowaliśmy prawie pod Gubałówką. W tym czasie spokojnie moglibyśmy dojść pieszo z pensjonatu - oznajmiła gazecie turystka z Krakowa.
Miejscowi apelują, by w najbliższych dniach zrezygnować z samochodu i korzystać z komunikacji miejskiej lub po prostu spacerować. Przy dużym natężeniu ruchu dotarcie do centrum pieszo bywa szybsze niż przejazd autem.