Pies rzucił się na dziecko. Jego właściciel usłyszał zarzuty
Na śląskim Ustroniu agresywny pies zaatakował bezbronnego chłopca bawiącego się z rodziną. Jego właściciel uciekł z miejsca zdarzenia. Policja odnalazła go i przedstawiła mu zarzuty. Matka 4-latka przekazała, że jej syn czuję się dobrze, ale płacze przy każdej zmianie opatrunku i bolą go ręce od zastrzyków.
Sprawę w mediach społecznościowych nagłośniła matka chłopca - Roksana Szymoszek. Relacjonowała, że w miejscowości Ustronie (woj. śląskie) przy al. Legionów w sobotę, 12 lipca doszło do ataku na jej dziecko przez agresywnego psa - rasy buldog francuski.
Czteroletni Franio miał bawić się w jej towarzystwie oraz mamy i babci samochodzikami. Pies nagle rzucił się na chłopca i ugryzł w okolicach twarzy. Kobieta relacjonowała, że mężczyzna nie dowierzał, że jego zwierzak mógł dopuścić się takiego czynu, a następnie uciekł. Pani Roksana dokładnie opisała właściciela, dzięki czemu policja mogła podjąć działania.
Jak informuje Komenda Powiatowa Policji w Cieszynie, funkcjonariusze ustalili jego tożsamość. Przeprowadzili m.in. analizę monitoringu i przesłuchiwali świadków zdarzenia. W środę, 16 lipca udało się porozmawiać z właścicielem agresywnego psa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Burza ws. Manowskiej. "Nie wykonuje obowiązków"
Zebrany materiał dowodowy pozwolił na przedstawienie mężczyźnie zarzutów z art. 160 §1 oraz art. 157 §2 Kodeksu karnego, dotyczących narażenia dziecka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz spowodowania lekkiego uszczerbku na zdrowiu. Są to przestępstwa zagrożone karą pozbawienia wolności do 3 lat - informuje komenda.
Policja ustaliła, że pies był szczepiony przeciwko wściekliźnie, ale mimo to zwierzaka skierowano na obserwację weterynaryjną. Sprawę nadzoruje Prokuratura Rejonowa w Cieszynie.
Chłopczyk po ataku psa trafił do szpitala w Bielsku - Białej, gdzie założono mu szwy. Trzy dni po pogryzieniu na oddziale pojawiła się kartka z informacją. Anonimowo ktoś informował, że pies jest zaszczepiony, ale ma padaczkę i problemy ze zdrowiem.
Franio czuję się dobrze, ale buzia boli. On jest maga dzielnym chłopcem. Niestety przy każdorazowym przyjmowaniu leku, zmianie opatrunku jest płacz. Rany zaczęły ropieć. Bolą rączki od zastrzyków przeciwko wściekliźnie. Przed nami cały szereg badań i wizyt - poinformowała matka 4-latka.