Pilot boeinga ranny. Samolot awaryjnie lądował
Lot linii United Airlines z Denver do Los Angeles musiał zostać przerwany po tym, jak w trakcie rejsu w przednią szybę kokpitu Boeinga 737 MAX uderzył niezidentyfikowany obiekt.
W wyniku zdarzenia jeden z pilotów został ranny, a maszyna z 140 osobami na pokładzie awaryjnie wylądowała w Salt Lake City. Do incydentu doszło w czwartek, a jego okoliczności wciąż badają amerykańskie służby. Sprawa ujrzała światło dzienne dopiero w weekend.
Według relacji przekazanych przez portal airlive.net, kapitan samolotu miał stwierdzić, że tuż przed uderzeniem zauważył przelatujący obiekt, który określił jako "kosmiczny odpad".
Jeśli ta wersja zostałaby potwierdzona, byłoby to wydarzenie bezprecedensowe w historii lotnictwa komercyjnego - podkreśla serwis.
Pożar silnika po starcie. Koszmar pasażerów w USA
Do zderzenia doszło około 30 minut po starcie, mniej więcej 320 kilometrów na południowy wschód od Salt Lake City, na wysokości 11 600 metrów. Załoga zareagowała błyskawicznie - obniżyła wysokość lotu do 7600 metrów i skierowała maszynę na najbliższe lotnisko, gdzie samolot bezpiecznie wylądował. Pilot doznał jedynie drobnych obtarć i stłuczeń.
Na zdjęciach z kokpitu eksperci zauważyli zwęglone ślady w miejscu uderzenia. To z kolei sugeruje, że samolot mógł zostać trafiony fragmentem kosmicznego śmiecia - odłamek starego satelity lub innego obiektu z orbity okołoziemskiej.
Ryzyko wynosi 0,1 proc.
Według raportu Federalnej Administracji Lotnictwa (FAA) z 2023 roku, prawdopodobieństwo, że spadający kosmiczny odpad spowoduje katastrofę lotniczą, wynosi 0,1 proc. - czyli ryzyko dla pojedynczego pasażera to około jeden do biliona.
Śledczy nie wykluczają również innych scenariuszy, takich jak m.in. zderzenie z małym meteorytem. Ostateczne ustalenia dotyczące tego, co dokładnie uderzyło w boeinga, poznamy po zakończeniu dochodzenia.