"Po prostu zmasakrowana". Polka o skali zniszczeń na Jamajce
We wtorek huragan Melissa uderzył w Jamajkę. Żywioł siał spustoszenie - doprowadził do licznych zniszczeń. Pod wodą znalazły się całe miasta, mnóstwo osób straciło dostęp do prądu. Polka mieszkająca na Jamajce podzieliła się relacją, obok której nie da się przejść obojętnie.
Pani Maxine zamieściła swoją relację na facebookowej grupie "JAMAJKA - Polonia i Polacy na Jamajce". Na wstępie podkreśliła, że wtorek (28 listopada) na długo zostanie w jej pamięci.
Dzień później zorientowała się, że "nie było tak źle, mimo że była dokładnie na trasie Melissy".
Czuliśmy to "oko", jak zaczęło tańczyć nad nami... Ja mieszkam na zachodzie wyspy, koło Negrilu (jego południowa część). Jestem cała i zdrowa, mój dom przetrwał, ale prądu i internetu (i telefonu) nie ma... używam Starlinka u znajomego... Dzisiaj, mimo innych przepowiedni, był piękny, słoneczny dzień, za co niezmiernie jesteśmy wdzięczni, więc od rana wszyscy wzięli się do sprzątania i mimo że moja droga do głównej była nieprzejezdna, nikt nie czekał na rządowe agencje – panowie sami się za to wzięli i o 14:00 już była droga przejezdna - podkreśliła w środowym wpisie.
Dramatyczne skutki huraganu. Nagrania z Jamajki
Następnie zaznaczyła, że jest pod wrażeniem tego, jak ludzie się solidaryzują i mobilizują do walki z żywiołem.
U nas było źle, ale ja w "buszu" – moje serce się łamie, jak widzę szczególnie południową część Jamajki, po prostu zmasakrowaną, albo Montego Bay i lotnisko. Niesamowite zniszczenia. Dla tych, co już na Jamajce byli albo ze mną ją zwiedzali i byli w Maggottach u księdza Marka lub sióstr w klinice, nie mam dobrych wiadomości... Nie mam z nimi kontaktu, ale dostałam parę zdjęć. To nad nimi przeszło oko Melissy. Z tego, co wiem, wszyscy są cali i zdrowi, ale u nich dachy z domów pozrywało i są niesamowite zniszczenia - dodała.
"Na razie się ogarniamy"
Na co dzień Polka spełnia się jako przewodniczka. W związku z tym zaapelowała do wszystkich, którzy planują przyjazd na Jamajkę.
Dla tych, co mieli do nas przyjechać – ja nie wiem jeszcze za bardzo, jak jest z hotelami... Za parę dni dam Wam relację. Na razie się ogarniamy. Chyba Was będziemy potrzebować, więc nie podejmujcie szybkich decyzji z odwoływaniem wakacji, szczególnie jak one są za parę tygodni... - podkreśliła w dalszym fragmencie wpisu.