Zobaczyła go przez okno i złapała za telefon. Profesor odpowiada
Czytelniczka o2.pl była zaskoczona, gdy w połowie listopada usłyszała dźwięk kosiarek. - Zaraz spadnie śnieg, a w Warszawie trwa koszenie - pisze poirytowana kobieta. Prof. Stanisław Czachorowski wskazuje, że działania firmy ogrodniczej mogły mieć jednak sens. - Koszenie w listopadzie, czyli poza sezonem wegetacyjnym, wydaje się niecelowe. Ale to mogą być pozory - mówi o2.pl biolog.
Mieszkanka Warszawy była zdziwiona, słysząc dźwięk kosiarek w listopadzie. Gdy czytelniczka o2.pl wyjrzała za okno, zobaczyła mężczyznę, który ścinał trawę.
Mamy prawie grudzień, zaraz spadnie śnieg, a u nas koszą. Jestem zdziwiona. Nie dość, że pracownicy firm ogrodniczych przeszkadzają w pracy zdalnej już przez cały rok, to chyba nie ma to sensu z punktu widzenia przyrody - mówi o2.pl mieszkanka Warszawy.
Potężna ulewa we Włoszech. Nagrania po przejściu żywiołu
Botanik i ekolog prof. Łukasz Łuczaj pytany o późnojesienne koszenie tłumaczył w rozmowie z o2.pl, że "z punktu widzenia przyrodniczego, lepiej jest zostawić trawę w nienaruszonym stanie".
Prof. Stanisław Czachorowski z potwierdza, że ścinanie traw późną jesienią nie ma wielkiego sensu z punktu widzenia przyrodnika. Zauważa natomiast "sens techniczny i ogrodniczy".
Koszenie trawników i zarośli (zieleń niska) w listopadzie ma przede wszystkim sens techniczny i ogrodniczy, a nie przyrodniczy. Zabieg ten przygotowuje darń na zimę, ogranicza ryzyko chorób grzybowych (np. pleśni śniegowej) i pozwala trawie szybciej ruszyć z wegetacją wiosną (wzrost różnych traw). Z punktu widzenia przyrody może jednak ograniczać schronienia dla owadów i drobnych zwierząt, które wykorzystują wysoką roślinność jako zimowisko. Czasem kosi się dopiero jesienią, by nie kosić w czasie dojrzewania roślin i by dać szansę na wysianie się roślin - tłumaczy o2.pl naukowiec z Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego.
- Koszenie w listopadzie, czyli poza sezonem wegetacyjnym, wydaje się niecelowe. Ale to mogą być pozory. Ważne jest pytanie, ile razy w ciągu roku w tym miejscu koszono i jaki jest zamysł krajobrazowy oraz środowiskowy - dodaje autor przyrodniczego bloga Profesorskie Gadanie.
Koszenie w listopadzie zagrożeniem dla owadów? "Usuwa siedliska"
Prof. Czachorowski zauważa, że koszenie w listopadzie zapewnia też roślinom lepszy start wiosną i ułatwia pielęgnację. Z drugiej strony: proces ten stanowi ogromne zagrożenie dla owadów, ptaków i drobnych ssaków.
Inny jest punkt widzenia przyrodnika i ekologa. Wysoka trawa, a zwłaszcza suche byliny i zarośla stanowią zimowe schronienie dla owadów, pajęczaków, drobnych ssaków i ptaków. W suchych łodygach pozostają złożone jaja lub znajdują schronienie larwy i zimujące stadia imago (owadów dorosłych). Koszenie w listopadzie usuwa te siedliska, co może zmniejszać lokalną różnorodność biologiczną - tłumaczy o2.pl ekspert.
Koszenie w listopadzie "ogranicza też rozsiewanie i regenerację roślin", a same nasiona na ścinanych łodygach są pokarmem dla ptaków.
Z punktu widzenia przyrody naturalne, nieskoszone fragmenty są bardziej wartościowe jako "wyspy życia" w monotonnych przestrzeniach miejskich - wyjaśnia prof. Stanisław Czachorowski w rozmowie z o2.pl.
Jednocześnie prof. Stanisław Czachorowski proponuje kompromis między potrzebami ogrodniczymi i przyrodniczymi. Wskazuje, że "warto zostawić część trawnika lub zarośli w nieskoszonej formie, aby ta pełniła funkcję refugium dla owadów i drobnych zwierząt, a resztę przygotować technicznie na zimę".
Dla przyrody wartościowa jest mozaika z fragmentami często koszonymi i fragmentami pozostawionymi. Dzięki temu mamy większą różnorodność praz schronienia i bazę pokarmowa dla różnych gatunków małych i średnich zwierząt - mówi biolog w rozmowie z o2.pl.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl