Polak zdobył biegun południowy. Pokonał 1250 kilometrów

11

Mateusz Waligóra jest czwartym Polakiem, który zdobył biegun południowy. W drodze na biegun w ciągu 58 dni pokonał ponad 1200 km. To nasza #DziennaDawkaDobregoNewsa.

Polak zdobył biegun południowy. Pokonał 1250 kilometrów
Mateusz Waligóra zdobył Biegun Południowy. (Facebook, Mateusz Waligóra)

W piątek 13 stycznia Mateusz Waligóra dotarł na biegun południowy. Tym samym stał się czwartym Polakiem, po Marku Kamińskim, Małgorzacie Wojtaczce i Jacku Libusze, który tego dokonał. Podczas 58-dniowej wyprawy pokonał 1250 kilometrów.

Piątek. Trzynastego. Dotarłem do AFE! Biegun południowy. South Pole. Polo Sur. Choć droga wiodła mnie na południe, to jednak kompas zdawał się nieustannie wskazywać moją ulubioną Piątą Stronę Świata. Ta wyprawa wcale nie zaczęła się 58 dni i 1250 kilometrów wcześniej w zatoce Hercules Inlet na pograniczu kontynentalnej Antarktydy i Lodowca Szelfowego Ronne'a. Zaczęła się wiele lat temu na zamarzniętej tafli jeziora Nyskiego w Siestrzechowicach. Nie robiłem żadnych wyjątkowych rzeczy jako dziecko. Ale marzyłem o takich. I nigdy nie przestałem! - napisał Mateusz Waligóra w mediach społęcznościowych.

Jakie uczucia towarzyszyły Polakowi, gdy ukończył ostatni etap swojej wyprawy? - Trudno to uczucie opisać słowami. Kiedy tak długo marzyło się o celu i nagle się go realizuje, to z jednej strony jest ogromna radość, ale też z drugiej powstaje pustka – bo co tu teraz robić? - wyznał Mateusz Waligóra prosto z bieguna w rozmowie z RMF FM.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Temperatura na Antarktydzie rośnie

W trakcie wyprawy Polak poruszał się na nartach, a cały ekwipunek ciągnął za sobą na saniach. Pierwsze dwa tygodnie drogi na biegun Waligóra przemierzał w bardzo trudnych warunkach. Wówczas mocno sypał śnieg, a odczuwalna temperatura sięgała nawet minus 40 stopni Celsjusza.

Cieszę się na powrót, na spotkanie z rodziną i na te wszystkie drobne rzeczy, których zapewne na co dzień nie doceniamy, bo przywykliśmy do nich, a kiedy przez dwa miesiące jesteśmy zdani wyłącznie na siebie oraz zapas jedzenia i paliwa, który ciągniemy na naszych saniach, to bułki drożdżowe i kawa urastają do rangi wielkich przyjemności - zdradził podróżnik w rozmowie z RMF FM.
Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: ESO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić