Policjanci pobili chorego na Parkinsona? Brutalny atak na stacji
Brutalny napad na stacji benzynowej. Z relacji poszkodowanego wynika, że pobiło go kilku policjantów w cywilu. Powód? Myśleli, że mężczyzna jest pod wpływem narkotyków. Tymczasem poszkodowany miał tłumaczyć, że jest chory na Parkinsona. Sprawa trafiła do prokuratury.
Sprawę poruszyli dziennikarze "Uwaga!" TVN. 19 października chory na Parkinsona Mirosław Kozłowski zjechał na stację paliw w Będzinie, aby odpocząć i zatankować auto. Mężczyzna może prowadzić pojazdy mechaniczne dzięki specjalnej pompie podającej leki. Ma na to zaświadczenia od lekarzy.
W trakcie płacenia za paliwo, u mężczyzny wystąpiły tzw. ruchy mimowolne. Jak przekazał Kozłowski w rozmowie z dziennikarzami "Uwaga!" TVN, ruchy te pojawiają się przez minimalnie za duże dawki leków, które podaje pompa. Nieświadomy tego świadek zdarzenia zaczął wyzywać mężczyznę od narkomanów.
Kierowca miał być pod wpływem narkotyków. Okazał się chory
Powiedziałem mu, że to jest związane z chorobą Parkinsona, żeby się tym nie przejmował, ale zaczepki ciągle trwały. Usiadłem do samochodu, chciałem się chwilę uspokoić, żeby odjechać na parking, który jest jakieś 10 metrów dalej. I tam chciałem przeczekać te ruchy - powiedział Kozłowski w rozmowie z "Uwagą!" TVN.
Wtedy do akcji mieli wkroczyć funkcjonariusze "w cywilu". W trzech wybiegli z budynku stacji. Dwóch zaczęło brutalnie okładać siedzącego w aucie Mirosława Kozłowskiego.
Wołałem, że jestem chory na parkinsona. I później, kiedy już lekko straciłem przytomność, doszło słowo "pomocy" - powiedział dziennikarzom poszkodowany.
Z nagrań monitoringu wynika, że mężczyźni bili poszkodowanego przez ok. 2 minuty. Świadek zdarzenia, który zorientował się, że Mirosław Kozłowski nie jest narkomanem, próbował mu pomóc. Bezskutecznie.
Na miejsce przyjechał patrol policji. Funkcjonariusze pozwolili odejść sprawcom pobicia. Chwilę wcześniej nieumundurowani policjanci sprawdzili dokumenty, które świadczyły o tym, że poszkodowany jest rzeczywiście chory.
Mężczyzna zabezpieczył monitoring stacji benzynowej i pojechał zrobić obdukcję. Funkcjonariusze mieli uszkodzić m.in. pompę podającą leki. Oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Będzinie nie chciał oficjalnie zabrać głosu. Dziennikarzom "Uwagi!" TVN przekazał tylko, że policjanci po cywilnemu, po służbie, "podjęli dynamiczne ujęcie mężczyzny, aby nie odjechał i zabezpieczyli kluczyki".
Funkcjonariusze, którzy zaatakowali chorego przyjechali do jego domu i próbowali załagodzić sytuację. Mirosław Kozłowski złożył jednak zawiadomienie do prokuratury ws. pobicia. Z kolei policja skierowała go na badania, aby sprawdzić, czy może prowadzić auto.