Policjantka nagrana na S7. Stanowcza reakcja. "Nie ma takiej możliwości"
- Pojawiają się komentarze, że temat zostanie zamieciony pod dywan - absolutnie nie ma takiej możliwości - zapewnia w rozmowie z o2.pl podinsp. Kamil Tokarski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach. Mundurowi mają wyciągać konsekwencje po incydencie na S7. Emerytowany policjant Wojciech Pasieczny nie ma wątpliwości, że doszło do skandalicznego zdarzenia.
Sieć obiegło nagranie z S7. Na krótkim filmie opublikowanym przez kanał STOP CHAM widzimy, jak kierujący toyotą zajeżdża drogę innemu kierowcy i wyhamowuje do zera. Następnie wysiada z pojazdu i kieruje się w stronę auta, które zatrzymał. Z pojazdu wysiada też pasażerka. Okazało się, że to policjantka. Kobieta opuściła pojazd na drodze ekspresowej, po czym wykonywała wulgarne gesty. Profil STOP CHAM wcześniej pisał również, że trzymała w ręku coś, co przypominało służbową odznakę (to jednak nie zostało do tej pory potwierdzone, zaś sam materiał nie pozwala jednoznacznie stwierdzić, czym był przedmiot w dłoni funkcjonariuszki).
Jej zachowanie wywołało negatywne emocje. Wiadomo już, że funkcjonariuszka nie uniknie konsekwencji. Co grozi policjantce? - Na tym etapie ciężko powiedzieć. Na chwilę obecną musi wystarczyć nasz komunikat (czytaj tutaj >>>). Będą badane wszelkie okoliczności. Przesłuchaliśmy kilku świadków. Na filmie widać jeszcze jeden pojazd, który się zatrzymał - ustaliliśmy jego kierowcę. Będziemy przesłuchiwać zarówno jego, jak i pasażerów. Jeżeli chodzi o konsekwencje, to materiał będzie dogłębnie przeanalizowany. Wszelkie przewinienia i naruszenia prawa będą egzekwowane - powiedział w rozmowie z o2.pl podinsp. Kamil Tokarski, rzecznik prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Kielcach.
Dajmy trochę popracować policjantom przy tej sprawie. Pojawiają się komentarze, że temat zostanie zamieciony pod dywan - absolutnie nie ma takiej możliwości. Konsekwencje zostaną wyciągnięte - zarówno względem kierowcy, jak i pasażerki - zapewnił.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szalona jazda 19-latka. Rajd zakończył na drzewie
Rzecznik policji przekazał również, że policjantka jeszcze nie wytłumaczyła się ze swojego zachowania. Jednocześnie poinformował, że na pewno zostanie przesłuchana.
Ujawnił również, gdzie zatrudniona jest funkcjonariuszka. - W naszej formacji pracują zarówno umundurowani, jak i nieumundurowani policjanci z pionów kryminalnych. W grę wchodzi tutaj ta druga opcja, więc nie mogę mówić o szczegółach - przekazał.
A jakie konsekwencje grożą kierowcy toyoty?
Tutaj w grę może wchodzić stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym czy też używanie świateł niezgodnie z przepisami, ale też inne wykroczenia. Jest to jednak wstępna analiza. Po przesłuchaniu wszystkich osób będziemy mogli konkretnie powiedzieć, jakie konsekwencje poniesie - podsumował podinsp. Kamil Tokarski.
Czytaj także: Obrzydliwe, co robił na balkonie. "Ludzie się go boją"
Ekspert grzmi ws. zdarzenia na S7. "Bandytyzm"
Mocne stanowisko w sprawie zdarzenia na S7 przedstawił w rozmowie z o2.pl mł. insp. Wojciech Pasieczny, emerytowany policjant, który przepracował w Wydziale Ruchu Drogowego Komendy stołecznej policji ponad 20 lat.
Dla mnie to jest bandytyzm, jeżeli ktoś wyczynia takie rzeczy nie tylko na S7, ale i na normalnych drogach. To stwarza duże zagrożenie, a szczególnie na drogach ekspresowych czy autostradach. To są tacy "szeryfowie", którzy pewnie chcą dać jakąś nauczkę, nie wiadomo, co wcześniej się wydarzyło - powiedział.
Następnie stwierdził, że "zachowanie policjantki w ogóle jest skandaliczne". - Ja zawsze mówię, że policjantem się jest przez całą dobę, a nie tylko bywa. W związku z tym przez całą dobę trzeba zachowywać się, jak należy - dodał.
Zachowanie jednej i drugiej osoby (kierowcy i pasażerki toyoty - dop. red.) to skandal. Policjantka powinna ponieść odpowiedzialność dyscyplinarną. O konkretnych działaniach będą już decydować przełożeni. Powinny być konsekwencje karne, bo to poważne wykroczenie, i postępowanie dyscyplinarne dla policjantki - podsumował.
Relacja kierowcy
Zdarzenie miało miejsce 30 marca. W sieci pojawiła się relacja kolegi kierowcy, któremu zajechano drogę.
Gość zajeżdża drogę znajomemu na trasie z Katowic do Warszawy, wychodzi z auta i uderza kierowcę, następnie odjeżdża. Ponadto kobieta, która jest pasażerką atakującego, pokazuje jakieś wulgarne gesty... Podobno kolega, wyprzedzając, "spowolnił" mistrza lewego pasa - przekazano.
Mateusz Domański, dziennikarz o2.pl