Poniżyli pana Mirosława przed kamerami. Mówi o żalu
Policja zajęła się sprawą młodych streamerów, którzy przed kamerami poniżali starszego mieszkańca Warszawy. Mężczyzna był przypalany i bity. Bulwersujące materiały trafiły do sieci. - Jesteśmy gotowi ponieść konsekwencje — mówi w rozmowie z o2.pl jeden z nastolatków. Głos na naszych łamach zabrał też sam 72-latek. Mówi o żalu.
Sprawę młodocianych patostreamerów nagłośnił Mikołaj Tylko, znany jako "Konopskyy". Influencer opublikował fragmenty streamów internetowych, na których widać, jak grupa nastolatków bije, przypala i poniża starszego mężczyznę. Wszystko działo się w jednym z mieszkań na warszawskim Ursynowie.
Sprawą zajęła się policja. Funkcjonariusze ustalili już tożsamość nastolatków. Nie podają jednak, ilu ich jest zamieszanych w pobicie. Na razie nikt nie usłyszał zarzutów. Zbierane są materiały dowodowe.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Patologia w internecie. Minister Zagórski: Większość to przestępstwa. Reagujemy
Czynności są w toku. Znamy tożsamość sprawców, to młodzi mężczyźni, mieszkańcy Warszawy. Zabezpieczyliśmy nagrania, materiał będzie przesłany do prokuratury celem kwalifikacji czynu - przekazała nam we wtorek asp. szt. Marta Haberska, rzeczniczka prasowa Komendy Rejonowej Policji II Warszawa.
Podpalali seniora. Patostreamer tłumaczy
Głos zabrał jeden z twórców patostreamu. W rozmowie z o2.pl stwierdził, że sprawcy zdarzenia są gotowi ponieść konsekwencje, ale "tylko te, na które zasłużyli". Nie czuje, że jest winny wszystkim, zarzucanym mu czynom. Przyznaje jednak, że część streamu była "głupia".
Przeprosiliśmy pana Mirosława, mimo że on uważa, że to zbędne. Cała sprawa przedstawiana w mediach jest znacznie przesadzona oraz wyolbrzymiona. Pan Mirosław nie poniósł uszczerbku na zdrowiu i zgadzał się na wszystkie rzeczy, nawet te "głupie". Z perspektywy czasu jest nam za nie wstyd, chociaż były one jedynie próbami przyciągnięcia ludzi do wspierania pana Mirosława dotacjami na konto streamingu - tłumaczy się nastolatek, który podstawił się jako "Konrad Przepraszam". Nie chce używać pełnego imienia i nazwiska.
Młody mężczyzna broni się, że "celem działań była poprawa sytuacji materialnej pana Mirosława oraz odciągnięcie go od samotnego trybu życia".
Nie odniósł się bezpośrednio do kwestii podpalania staruszka i poniżania go. Przyznaje jednak, że więcej nie powtórzyłby tego patostreamu.
Po zaistniałej sytuacji byśmy tego nie powtórzyli. Na pewno nie w taki sposób - wskazuje.
Patostream z Warszawy. Głos zabrał pan Mirosław
Udało nam się skontaktować z samym panem Mirosławem. W rozmowie z o2.pl 72-latek mówi, że chłopców poznał niecały rok temu. Początkowo mieli mu rzeczywiście pomagać, robiąc mu zakupy.
Mężczyzna wskazuje, że "ma żal o transmisje w sieci", bo "nie zgadzał się na tak duży rozgłos". Nie chciał też, żeby do jego domu przychodzili obcy ludzie. Dał tego wyraz w transmisji, gdzie żądał, aby postronne osoby opuściły jego mieszkanie.
Drugi raz bym tego nie powtórzył. Nie chciałem takiego rozgłosu, takiej transmisji. Mam o to żal. Nie podobało mi się też zapraszanie do mojego mieszkania dzieciaków, którzy pili alkohol. To mi nie odpowiada - twierdzi 72-latek.
Poszkodowany nie mówił o samych patostreamerach, a o osobach pełnoletnich, z zewnątrz, które wchodziły do domu mężczyzny. To najpewniej grupa ich znajomych.
Marcin Lewicki, Mateusz Kaluga, dziennikarze o2.pl