Poseł nie mógł już wytrzymać, poszedł pod drzewko. "To siła wyższa"
Fotoreporterzy "Faktu" przyłapali posła Nowej Lewicy Marka Dyducha, jak podczas imprezy urodzinowej dziennikarza Roberta Mazurka na chwilę oddalił się od reszty gości, by załatwić swoje potrzeby fizjologiczne pod pobliskim drzewem. - To siła wyższa, z naturą się nie wygra - komentują na łamach "Gazety Wyborczej" jego koledzy.
Urodzinowe przyjęcie dziennikarza RMF FM Roberta Mazurka wywołało spore kontrowersje. "Fakt" ujawnił, że na imprezie było obecnych wielu wysoko postawionych polityków, przedstawicieli zarówno partii rządzącej, jak i opozycji.
Marek Dyduch przyłapany
Na zdjęciach opublikowanych przez "Fakt" widać, jak posłowie z różnych ugrupowań bawią się wspólnie, rozmawiają i popijają alkohol. Uwadze fotoreporterów nie umknęło także zachowanie jednego z gości.
W którymś momencie imprezy Marek Dyduch, poseł Nowej Lewicy z Wałbrzycha, oddalił się w ustronne miejsce. Fotografie przedstawiają polityka stojącego pod drzewem, a następnie zapinającego rozporek. W rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Dyduch wyjaśnił, dlaczego w czasie przyjęcia wybrał się do pobliskiego parku.
Wyszedłem za potrzebą z lokalu, w którym była zabawa. Kolejka była do toalety, to wyszedłem się wysiusiać. Tak bywa - Marek Dyduch powiedział "GW".
Posłowie Lewicy o zachowaniu kolegi
Zachowanie posła skomentowali jego koledzy z partii. Poseł Robert Obaz uznał, że załatwianie potrzeb fizjologicznych to siła wyższa. - Z naturą się nie wygra - stwierdził polityk. Dodał, że każdy poseł sam decyduje o tym, czy uczestniczy w posiedzeniach Sejmu, czy też nie.
Podobnego zdania jest Krzysztof Śmiszek, wiceprzewodniczący klubu parlamentarnego Lewicy w Sejmie. Polityk stwierdził jednak, że posłowie reprezentują siebie samych i partię 24 godziny na dobę, dlatego powinni cały czas się pilnować i unikać kontrowersyjnych sytuacji.
Będziemy uczulać naszych parlamentarzystów, żeby zachowali ostrożność, także w relacjach towarzyskich - powiedział Śmiszek, przytaczany przez "Gazetę Wyborczą".