Poszła do teatru na zwolnieniu lekarskim. Szefowa od razu zawiadomiła ZUS
"Była pani na koncercie, w teatrze. Zawiadamiam ZUS". Wiadomość takiej treści dostała jedna z przedszkolanek pracujących w krakowskiej placówce, po tym jak wróciła do pracy po zwolnieniu lekarskim. Okazało się, że szefowa śledziła ją w mediach społecznościowych, a sprawa ma drugie, polityczne dno.
Po tym jak wróciła do pracy po dłuższej nieobecności, przedszkolanka od swojej przełożonej dowiedziała się, że w trakcie choroby powinna siedzieć w domu, a nie chodzić do teatru czy na koncerty.
Okazało się, że dyrektorka przedszkola prześledziła dokładnie aktywność swojej podwładnej w mediach społecznościowych i na tej podstawie postanowiła zgłosić sprawę do ZUS-u. Historię pani Małgorzaty nagłośniła "Gazeta Wyborcza".
Czytaj także: ZUS ostrzega. Seniorze, masz tylko 12 dni
Wzywam panią do wyjaśnienia uczestnictwa w różnych aktywnościach w czasie choroby. (...). Czas zwolnienia powinna wykorzystać na rekonwalescencję oraz powrót do zdrowia. - napisała do swojej pracownicy dyrektorka placówki. I zapowiedziała, że sprawę zgłosi do ZUS-u, by ten przeprowadził kontrolę.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do tego doprowadzi Tusk? Polityk nie ma wątpliwości
Tyle tylko, że jak zastrzega pani Małgorzata, kilkutygodniowe zwolnienie na jakim przebywała wypisał jej lekarz psychiatra, więc nie było w nim zaleceń jak przy grypie czy przeziębieniu, a wychodzenie z domu czy udział w wydarzeniach kulturalnych wręcz mógł poprawić jej samopoczucie.
Szczególnie, że jak przyznaje nauczycielka, na zwolnienie poszła krótko po tym jak miała zatarg z byłą już Małopolską Kuratorką Oświaty, Barbarą Nowak.
Brała udział w strajkach nauczycieli, a W 2022 roku została odwołana ze stanowiska dyrektorki jednej ze szkół podstawowych, na miesiąc przed końcem kadencji. Powodem była negatywna ocena pracy wystawiona przez kuratorium.
Z uśmiechem podziękowałam p. dyrektor za super dziennik aktywności! Lekarz mój powiedział, że to zakrawa na stalking, a co mówi adwokat - przemilczę - skomentowała teraz całą sprawę na FB.
Nauczycielka wprost przyznaje, że sprawa ma drugie, polityczne dno.
Czytaj także: 6200 zł co miesiąc. Wystarczy być z tego rocznika