Potężne zamieszanie. Czytelnik ostrzega przed mieszkaniem

0

Kosztowało 5,5 tysiąca złotych. Zdjęcia były jednak na tyle ładne, że mężczyzna i jego dziewczyna zdecydowali się na tę ofertę mieszkania w Gdańsku. Jak informuje portal trójmiasto.pl, wymarzone gniazdko okazało się jednak jednym wielkim oszustwem.

Potężne zamieszanie. Czytelnik ostrzega przed mieszkaniem
Potężne zamieszanie. Czytelnik ostrzega przed mieszkaniem. Zdjęcie ilustracyjne (Pixabay)

Zakup mieszkania bez wątpienia jest dla każdego kupującego wydarzeniem, do którego warto się uprzednio dobrze przygotować. Oprócz samych zdjęć, trzeba dokładnie obejrzeć je przed kupnem i sprawdzić czy czujemy się w nim komfortowo. Z taką nadzieją oglądać mieszkanie poszła jedna para w Gdańsku.

Na pierwszy rzut oka wszystko wyglądało idealnie. Jak opisuje portal trójmiasto.pl, oczy kobiety przykuły piękne, stylowo urządzone wnętrza, pasujące do ogólnego wyglądu kamienicy. Na zdjęciach były widoczne piękne komody, szafy, kanapa w stylu vintage, a na środku salonu stał dębowy stół.

Zobacz także: Kara dla człowieka Ziobry. Posłanka opozycji zwraca uwagę na szczegół

Za namową dziewczyny, pan Marcin niezwłocznie skontaktował się z właścicielem mieszkania. Podczas oględzin wszystko wyglądało niemal perfekcyjnie. Kontrahentów nie odstraszyła nawet cena, bowiem miesięcznie musieli płacić za nie 5,5 tysiąca złotych. Problemem nie była trzykrotna wartość kaucji.

Jak czytamy, nowi najemcy poprosili jedynie o wygodne łóżko z materacem, kanapę, stół z krzesłami oraz zmywarkę. Resztę zgodzili się doposażyć sami, na własny rachunek. Para dostała zapewnienie, że ich życzenie zostanie spełnione. Potem rozpoczął się ich prawdziwy koszmar.

Po zabraniu mebli przez rodzinę właściciela naszym oczom ukazał się okropny widok. Zniszczone drewno na podłodze, wypalone dziury, ruszające się krany, urwane klamki, wyciągnięte ze ściany kontakty. Poświęciliśmy łącznie 8 godz., aby doprowadzić tę przestrzeń do stanu umożliwiającego wprowadzenie się - tłumaczy pan Marcin dla portalu trójmiasto.pl.

Awantura mieszkaniowa w Gdańsku

Marcin tego dnia od rana próbował skontaktować się z właścicielem. Ten niestety nie odbierał. Gdy w końcu udało się porozmawiać, właściciel mieszkania był zszokowany zarzutami pary.

Ostatecznie Marcin i jego dziewczyna postanowili nie wprowadzać się do tego mieszkania, choć w tamtej chwili nie posiadali żadnej alternatywy.

Wynajmujący stwierdził ostatecznie, że rozumie i że odda pieniądze, ale już kolejnego dnia zmienił zdanie. Zaczęła się przepychanka prawna i walka o zwrot 8 tys. zł - kaucja plus czynsz bez opłat (wynegocjowaliśmy ostatecznie kaucję wysokości jednokrotności, a nie trzykrotności kwoty za wynajem). Od tego momentu nie odbierał już od nas telefonów. Kontaktował się z nami wyłącznie jego prawnik - dodaje Marcin.

Co ciekawe, po trzech miesiącach właściciel feralnego mieszkania pofatygował się do pana Marcina, aby wysłać pismo z żądaniem zapłaty za... dwa piloty do bramy wjazdowej, które dorobił. - Tylko z jakiej racji ja mam za to płacić? Szczególnie po takim czasie - nie mógł uwierzyć mężczyzna.

Autor: JAR
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić