Bogdan Kicka| 

Potworna śmierć pań Stasi i Eli. Słowa sąsiadów mrożą krew w żyłach

24

W małopolskiej wsi Spytkowice doszło do tragicznego zdarzenia, które wstrząsnęło lokalną społecznością. 3 kwietnia w jednym z domów odkryto ciała dwóch kobiet – matki i córki. Głównym podejrzanym w sprawie jest 54-letni Mirosław Marek, który jest synem jednej z ofiar i bratem drugiej.

Potworna śmierć pań Stasi i Eli. Słowa sąsiadów mrożą krew w żyłach
Policja szuka Mirosława Marka, który miał dokonać podwójnego morderstwa (Flickr, Materiały policyjne)

W małej wsi Spytkowice niedaleko Wadowic na trasie z Gliwic do Krakowa mieszkańcy przeżywają szok po tragicznych wydarzeniach z 3 kwietnia. W jednym z domów, położonych około 100 metrów od głównej drogi, odkryto ciała dwóch kobiet – matki, 73-letniej Stanisławy, i córki, 48-letniej Elżbiety.

Policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wadowicach prowadzi czynności w sprawie podwójnego zabójstwa w Spytkowicach w powiecie wadowickim. Dzisiaj w godzinach popołudniowych, po wejściu siłowym do jednego z domów jednorodzinnych w Spytkowicach w powiecie wadowickim policjanci ujawnili zwłoki dwóch kobiet w wieku 73 i 48 lat. Ciała posiadały obrażenia, które mogły wskazywać, że do zgonu przyczyniły się osoby trzecie – czytamy w komunikacie małopolskiej policji.

Matka i córka są prawdopodobnie ofiarami brutalnego zabójstwa, za które podejrzewany jest 54-letni Mirosław Marek, syn i brat zamordowanych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Śmierć Rasputina. Syberyjski mistyk tajemniczo przeżył kilka prób zamachu

Matka i córka zginęły okrutną śmiercią

"Fakt" podaje, że Mirosław Marek od dawna siał postrach w okolicy. Co więcej, miał trudne relacje z matką i siostrą, od których był finansowo zależny. W przeszłości był nauczycielem, prowadził własną firmę, ale w ostatnich latach nie pracował i miał problemy finansowe.

Lokalna społeczność twierdzi, że konflikty w rodzinie mogły przyczynić się do tragedii. Zbrodnia mogła mieć natomiast miejsce już dzień wcześniej, kiedy to Marek miał wybuchnąć gniewem po nieudanej próbie zwrotu butelek w sklepie.

On poszedł do sklepu z butelkami, chciał je oddać, ale nie przyjęto ich, to go bardzo rozwścieczyło, nabuzowany wrócił do domu.
Podejrzewamy, że może wtedy stała się tam ta tragedia – mówią "Faktowi" okoliczni mieszkańcy.

Według relacji mieszkańców, Mirosław Marek mógł użyć do zamordowania swoich krewnych siekier - narzędzia, z którym często był widziany podczas cięcia drewna.

Tragedia głęboko poruszyła społeczność wsi. Elżbieta pracowała jako bibliotekarka. Była szanowaną i samotną osobą. Mirosław Marek miał z kolei problemy psychiatryczne i był po rozwodzie. Ma dzieci z poprzedniego związku.

Trwa ładowanie wpisu:facebook

Trwają poszukiwania mężczyzny

Policja pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Wadowicach intensywnie poszukuje głównego podejrzanego w sprawie. Według informacji służb, Marek może poruszać się białym Nissanem Mikra o nr rej KWA 45544 w kolorze białym i kierować się w stronę granicy z Niemcami.

Mirosław Marek ma około 190 cm wzrostu, waży około 100 kg i jest muskularnej budowy. Policja ostrzega, że może być niebezpieczny i apeluje o zgłaszanie wszelkich informacji, które mogą pomóc w jego odnalezieniu.

Wszelkie osoby mające informacje o miejscu przebywania w/w osoby proszone są o bezzwłoczny kontakt z Policją pod nr. tel. 47 83 27 201 lub 112. Prosimy o szczególną ostrożność - mężczyzna może być niebezpieczny – czytamy w policyjnym komunikacie.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić