Roman Giertych pozywa znanego dziennikarza. Chce dla niego kary więzienia
Roman Giertych postanowił wejść na drogę sądową z dziennikarzem TVP. Mecenas ma zamiar wyciągnąć konsekwencje z tego, jak telewizja publiczna relacjonowała jego zatrzymanie.
Rodzina Giertychów nie daje sobie w kaszę dmuchać. Mecenas zapowiada wejście na ścieżkę sądową z dziennikarzem TVP Cezarym Gmyzem. Były wiceminister żąda rzekomo kary pieniężnej i pozbawienia wolności dla korespondenta telewizji publicznej.
Czym właściwie jest wolność słowa? Czy potrzebne nam są regulacje?
Puszką Pandory okazały się relacje z zatrzymania Romana Giertycha, które wyprodukowało TVP. Ponadto mecenas rozzłościć się miał za tekst opublikowany na tvp.info pod tytułem "Włoska posiadłość Giertychów. Jak żona Barbara mecenasowi gniazdko uwiła".
Pierwsze materiały o majątku Giertychów pojawiły się na TVP niedługo po zatrzymaniu mecenasa. Rzecz rozchodziła się przede wszystkim o wcześniej już wspomnianą posiadłość we Włoszech.
Mecenas nie zaprzeczył doniesieniom o akcie oskarżenia. W dość dosadnych słowach odpowiedział dziennikarzowi TVP na Twitterze.
Dziennikarze nie odpuszczają również córce adwokatów. W rozmowie z TOK FM Maria Giertych miała przyznać, że rodzina jest obserwowana niemal cały czas. Pod koniec listopada kobieta przyznała, że była śledzona przez nieoznakowany samochód, by później zostać zaskoczona przez nieumundurowanych funkcjonariuszy żądających wylegitymowania się.
Mają chyba jakieś dyżury, bo są różne samochody, więc się zmieniają i filmują nas, jak wychodzimy z psem czy na zakupy - powiedziała Maria Giertych w rozmowie z TOK FM.