Ruszyło w całej Polsce. Profesor apeluje: Zdelegalizować kosiarki
Na miejskich trawnikach, w przydomowych ogródkach - zaczęło się koszenie. Tymczasem znany botanik i wykładowca Uniwersytetu Rzeszowskiego, prof. Łukasz Łuczaj chce delegalizacji kosiarek oraz zakazu koszenia trawy do 1 czerwca. "Wzywam polski rząd do delegalizacji kos spalinowych i kosiarek elektrycznych - podkreśla na Facebooku.
Prof. Łukasz Łuczaj - miłośnik kwiatów i botanik z Uniwersytetu Rzeszowskiego wiosną każdego roku zachęca do wstrzymania się z koszeniem trawy aż do czerwca.
Czytaj także: Sensacja w Turcji. Wyciągnął go z jeziora
Nasza planeta potrzebuje radykalnych działań. Bioróżnorodność terenów nieleśnych potwornie spadła w ostatnich latach. Zanikły bogate w gatunki łąki i pastwiska zamiast tego większość terenów trawiastych w Polsce to albo nisko koszone trawniki koszone co tydzień albo zarośla zupełnie niekoszone porośnięte inwazyjną nawłocią kanadyjską - podkreśla znany botanik.
Ekspert zwraca również uwagę na hałas podczas koszenia trawników. "Wręcz nie da się żyć po prostu w miejscowościach, gdzie zabudowa jest gęstsza, co chwilę słychać warkoczące kosiarki" - wskazuje.
Czytaj także: Była 9:54. Plaża była pusta. Nagle taki widok
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Kluczowe błędy w pielęgnacji ogrodu
Proponuję rozwiązanie bardzo proste: delegalizację kos spalinowych i kosiarek. Na dodatek proponuję zakaz koszenia jakichkolwiek terenów także traktorami do 1 czerwca. Umożliwi to odrodzenie się Flory Łąkowej zwiększenie bioróżnorodności trawników i zwiększy pokarm dla ptaków stworzy także kryjówki dla owadów - tłumaczy botanik.
Jak wskazuje prof. Łuczaj nisko koszony trawnik jest ekosystemem prawie martwym. Wykładowca wzywa polski rząd do delegalizacji kos spalinowych i kosiarek elektrycznych.
Jak tłumaczy, delegalizacja maszynowych kosiarek umożliwi odrodzenie się zwyczaju koszenia kosą ręczną. "Mechaniczne dozwoliłbym jedynie dla rolników którzy wykaszają większe tereny ale tylko po 1 czerwca. Okres do 1 czerwca powinien być wypełniony śpiewem ptaków a nie warkoczem kosiarek" - podkreśla.
Botanik wskazuje, że w miastach i na ich przedmieściach są setki hektarów terenów "bezsensownie wykaszanych, które nie służą produkcji żywności, nie mają też specjalnych innych sposobów użytkowania, po prostu są to martwe kawałki gruntu porośnięte trawą".
Jeśli roślinność na tych terenach byłaby sensownie zagospodarowana, na przykład koszono by ją tylko raz w roku, to wtedy bogactwo tych terenów byłoby dużo większe - wyjaśnia botanik.