Rybnik. Karetka zablokowana. Pacjent nie żyje
W świąteczny piątek doszło do tragicznego zdarzenia w Rybniku. Karetka, która zmierzała do 74-letniego mężczyzny, została zatrzymana przez zepsutą bramkę na osiedlu. Kiedy medycy dotarli do pacjenta na pomoc, było już jednak za późno.
Do tragedii doszło w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia, 25 grudnia na ul. Kominka w Rybniku. Do 74-letniego mężczyznę wezwano karetkę. Kiedy pogotowie zmierzało po chorego na drodze, stanęła zepsuta bramka wjazdowa, która nie chciała się podnieść. Konieczna była pomoc strażaków, którzy musieli wyłamać urządzenie.
PiS i Konfederacja w koalicji? Zaskakujące słowa w Sejmie
Zanim dotarła karetka mężczyzna zmarł
Niestety, kiedy opóźniona karetka dotarła na miejsce, na pomoc było już za późno. Mimo reanimacji mężczyzna zmarł.
Pomagaliśmy w reanimacji 74-letniego mężczyzny. Po godzinie reanimacji Zespół Ratownictwa Medycznego odstąpił od dalszych działań - tłumaczy strażak Wojciech Rduch z Komendy Miejskiej PSP w Rybniku, cytowany przez portal rybnik.com.pl.
Córka 74-letniego mężczyzny twierdzi, że jej ojciec nie chorował wcześniej, w święta nagle źle się poczuł i przewrócił się.
Wigilię spędziliśmy razem u mnie w domu. Nagle źle się poczuł na balkonie i się przewrócił. Każda minuta była ważna i cenna w tym momencie, a pojawił się problem z bramką. Mama otwierała pilotem, sąsiedzi pomagali, niestety nic. Ratownicy ze sprzętem ciężkim wbiegli i ratowaliśmy ojca, później zadzwoniłam po strażaków. Ogromne podziękowania za siłę i walkę i ofiarność dla ratowników i strażaków, którzy pomagali do końca. Niestety, czas to życie, zabrakło go - mówi pani Daria, cytowana przez rybnik.com.pl.