Schorowana kobieta musi zamknąć kiosk. Nie podoba się urzędnikom
Jadwiga Patecka prowadzi kiosk w Stargardzie. Kobieta ciężko przeszła boreliozę i sprzedając gazety chciała pracować do emerytury. Teraz urzędnicy zdecydowali, że do końca roku jej miejsce pracy będzie zlikwidowane. Powodem jest niewłaściwa estetyka miasta.
Pan Bernard Patecki ze Stargardu kupił kiosk z gazetami dla swojej chorującej żony Jadwigi. Jak mówił dziennikarzom "Interwencji", żona zachorowała na boreliozę i chciał, by pracowała do emerytury w ten sposób..
Nagle rzuciło mnie na podłogę, karetka musiała mnie zabrać. Leżałam przez tydzień czy dwa w szpitalu. Choroba dużo błędnika zniszczyła, w ogóle dokonała spustoszenia w organizmie. Jestem słaba, nie mam siły, nie mogę dźwigać - mówiła pani Jadwiga Patecka w Polsacie.
Sanatorium dla milionerów.
Wspominany kiosk prowadziła przez trzy lat. Na początku październik małżeństwo otrzymało pismo, że obiekt należy usunąć do końca roku. Sam kiosk w tym miejscu stoi od ponad 50 lat. Pan Bernard jest jego kolejnym właścicielem.
- Prowadzący kiosk ma na to zgodę, na usytuowanie kiosku w tym miejscu do końca przyszłego roku, ale kiedy ta zgoda była wydawana, to było tam także zaznaczenie, że mogą pojawić się okoliczności, w których albo zgodę trzeba będzie cofnąć, albo skrócić jej czas. No i tak się stało właśnie teraz – mówi w "Interwencji" Piotr Styczewski z Urzędu Miasta Stargard.
Według radcy prawnego, tym warunkiem miała być budowa ronda, a w dokumencie, które otrzymało małżeństwo przyczyna jest zupełnie inna. Urząd przekonywał, że miejsce jest potrzebne urzędnikom. Gdy mężczyzna wybrał się do urzędu z ukrytą kamerą, prawda okazała się zupełnie inna.
W czym wam przeszkadza? - pytał urzędników pan Bernard. - W estetyce miasta - odpowiedziała jedna z urzędniczek.
- My jesteśmy zarządcą pasa drogowego. Mamy do tego Wydział Planowania Przestrzennego i Rozwoju, który mówi nam o tym, co może zostać w pasie drogowym, a co jest sprzeczne z estetyką. Ja naprawdę nie będę się tutaj z nimi kłóciła - miał usłyszeć pan Bernard od urzędniczki.
- Dla mnie kiosk jest piękny. Nie mam mu nic do zarzucenia, jeżeli jednak ktoś coś ma, to nie wiem, jakiś siding zrobi się dookoła, żeby był śliczny. Na dziś jest w Stargardzie dużo więcej ruin, które nie mają prawa bytu - komentuje w rozmowie z Interwencją właściciel obiektu.
Jeśli chodzi o typowe kioski, to w Stargardzie ona w zasadzie już znikają. Poza kioskiem, o którym rozmawiamy, jest jeszcze tylko jeden, który zresztą ma zniknąć w przyszłym roku – cytuje serwis Styczewski.
Bernard Patecki przekonuje, że chciałby, aby jego żona spokojnie pracowała. - Jeżeli Urząd Miasta ma jakieś zarzuty co do estetyki kiosku, to dlaczego mnie o nich nie poinformował? Ja bym na dachu kwiatki posadził, jeśli to by ich miało uszczęśliwić. Nie ma problemu - mówi "Interwencji".