aktualizacja 

Skandal w parku etnograficznym. Pokazali, które miasto "pozdrawia"

58

W Górnośląskim Parku Etnograficznym w Chorzowie pewna grupa turystów zdewastowała jedną ze ścian XIX-wiecznej zabytkowej stodoły z Brzeźć. Pojawiły się na niej liczne napisy i rysunki wykonane kredą. Nie wiadomo kto dopuścił się tego czyny. Niestety zapisy monitoringu nie wskazują sprawców jednoznacznie.

Skandal w parku etnograficznym. Pokazali, które miasto "pozdrawia"
Zabytkowa stodoła w chorzowskim skansenie wymalowana kredą. (Facebook, Muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie")

Za pośrednictwem mediów społecznościowych muzeum "Górnośląski Park Etnograficzny w Chorzowie" poinformowało, że w miniony weekend doszło do pewnego "bezmyślnego aktu wandalizmu". Na ścianie XIX-wiecznej zabytkowej stodoły w skansenie pojawiły się napisy i rysunki wykonane kolorową kredą.

To akt wandalizmu. Szczęśliwie odwracalny. Niebezpieczeństwo istniało o tyle, że niefachowa czy też niewprawna próba usuwania napisów mogłaby doprowadzić do wtarcia kredy i trwałego zabarwienia drewna - mówi Barbara Klajmon, kierowniczka Działu Obiektów i Zabytków Ruchomych Górnośląskiego Parku Etnograficznego w Chorzowie w rozmowie z Tok FM.
Siłami naszej pracowni rysunki udało się już usunąć. Natomiast łatwo puścić w ruch wyobraźnię i pomyśleć, że gdyby użyto nieco innych materiałów, szkoda mogłaby być nieodwracalna - dodaje.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Honorata Skarbek o służbie zdrowia: "Nie zostałam potraktowana w taki sposób, w jaki bym wymagała"

Jednym z napisów, który przyciąga szczególną uwagę jest ten wykonany biała kredą. Napisano: "Pozdrowienia z Warszawy". Dodamy, że monitoring jednoznacznie nie wskazuje sprawców.

Mamy podejrzenia, natomiast nie jesteśmy w stanie powiedzieć jednoznacznie, kto to zrobił. Widzimy wchodzących do zagrody i wychodzących, natomiast samego momentu powstania napisów nie widać na monitoringu - przekazała Barbara Klajmon w rozmowie z Tok FM.

Kobieta podkreśla, że sprawa została nagłośniona w mediach społecznościowych, ponieważ muzeum chciało uświadomić zwiedzających o możliwych konsekwencjach.

Chodzi nam o uwrażliwienie zwiedzających, że są w otoczeniu zabytkowym i że te obiekty są zabytkami, a zabytków nie niszczymy. To nasze wspólne dziedzictwo. Gdy jest się wśród zabytków, należy pomyśleć, zanim zrealizuje się pierwszy pomysł, który wpadnie do głowy i wydaje się dowcipny - powiedziała.

Głos internautów

Pod wpisem umieszczonym na Facebooku rozbrzmiała prawdziwa burza. Jedni byli zniesmaczeni tym zdarzeniem, inni z kolei uważają, że muzeum przesadza.

"Na szczęście sprawcy się podpisali. Mam nadzieję, że zostaną znalezieni i pociągnięci do odpowiedzialności", "Z tym aktem wandalizmu i dewastacją to lekko przesadziliście. To tylko kreda", "Zaczną od kredy, skończą na sprayu" - pisali.

Znaleźli się też tacy, którzy zaczęli doszukiwać się podpisów w języku ukraińskim. Jednak muzeum zaprzeczyło tym spekulacjom. Podkreśliło, że "wszystkie napisy są po polsku". "Potwierdzamy jako naoczni świadkowie" - napisano.

Trwa ładowanie wpisu:facebook
Autor: NJA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić