Spróbowaliśmy dorsza nad Bałtykiem. "Żadnych zaskoczeń"
Za obiad dla czteroosobowej rodziny we Władysławowie nad Morzem Bałtyckim zapłaciliśmy 162 złotych - informuje dziennikarka o2.pl. Podczas gdy internauci często donoszą o nieuczciwych praktykach restauratorów, my nie spotkaliśmy się z czymś takim. Było wręcz przeciwnie.
Trwają wakacje i mnóstwo osób wciąż jeździ nad Morze Bałtyckie. W przeciągu ostatnich tygodni do sieci trafiały paragony grozy z Pomorza. Internauci informowali również o nieuczciwych praktykach restauratorów, w tym podawanie innej ryby, niż pierwotnie zamówiona.
Są w KGW. Oto co mówią o zaangażowaniu młodzieży
Nasza dziennikarka wybrała się do Władysławowa. Ze swoją rodziną miała okazję jeść w restauracji zlokalizowanej przy ul. Portowej. - Nie sprawdzaliśmy miejsca, nie szukaliśmy w polecanych restauracjach. Byliśmy głodni i była to jedna z pierwszych smażalni na trasie powrotnej z plaży.
Mimo dużego zainteresowania lokalem - co chwilę ktoś nowy się pojawiał - stolików nie nie brakowało. Obiad również szybko udało się zjeść.
Za obiad dla czteroosobowej rodziny zapłaciła 162 zł - dwa smażone dorsze kosztowały 74 zł, frytki 24 zł. Ponadto osobno płacono za surówkę (16 zł), napoje wyniosły 30 zł, a piwo truskawkowe 18 zł. Dzieci skusiły się tylko na frytki, ale porcja nie była mała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na plakacie reklamującym zestaw obiadowy, który tego dnia składał się z dorsza, frytek, surówki i zupy rybnej zaznaczono, o jakim kawałku ryby mowa - ok. 150 gramów. - Kosztował 45 zł. - To pierwsza rzecz, na jaką zwróciłam uwagę zamawiając.
- Z kolei na tablicy z cenami widniała kwota 13 zł za 100 gramów ryby. Zamawiając dopytałam, jaką mniej więcej wagę ma porcja, żeby uniknąć ewentualnego zaskoczenia przy płatności - relacjonuje nasza dziennikarka.
Obsługa poinformowała, że standardowo podaje się ok. 250 gramów dorsza. Na życzenie kawałek mógł być większy lub mniejszy.
Wszystko przebiegło bez żadnych zaskoczeń. Nie czułam się oszukana. Nie czułam również, że chciano mnie oszukać. Sam dorsz oczywiście był przepyszny - dodaje redaktorka o2.pl.