aktualizacja 

Straciła kilkaset złotych. "Zrobiłam awanturę pod cmentarzem"

39

Mieszkanka Wałbrzycha zastała na grobie swoich rodziców smutny widok. Dopiero co udekorowała go stroikami, które sama przygotowywała, a te zniknęły bez śladu. - Dlaczego tu nie ma monitoringu. Jak tak w ogóle można potraktować człowieka! - żaliła się kobieta, cytowana przez "Fakt".

Straciła kilkaset złotych. "Zrobiłam awanturę pod cmentarzem"
Kobieta była wściekła, jak zobaczyła co stało się z grobem rodziców (zdjęcie poglądowe) (Pixabay)

Wygląda na to, że tzw. hieny cmentarne nie są niestety przeszłością i nadal złodzieje buszują po cmentarzach, kradnąc umieszczone na grobach znicze i wiązanki. Panią Grażynę dotknęło to osobiście.

Zrobiłam awanturę pod cmentarzem, że tyle płacimy za utrzymanie grobów, a nawet nie ma monitoringu. Już tak pół żartem pytam się rodziców w myślach: "Czemu żeście ich nie przegonili"? No ale Matki Boskiej z grobu nie zabrali, bali się chyba - opowiadała w rozmowie z "Faktem".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Sposoby na "cmentarne hieny". Z nagrobka już nic nie zniknie

Dodaje, że po zmroku brama na cmentarz powinna być zamykana, a sama nekropolia powinna mieć zainstalowany system monitoringu. Zapowiada, że sama weźmie sprawy w swoje ręce i zainwestuje w fotopułapkę.

Przypniemy ją na drzewie, koło grobu - zapowiada.

Inni mieszkańcy, którzy znają okolice cmentarza, przyznają że często są świadkami podejrzanych sytuacji. Pani Anna mówi dziennikarzom gazety, że widuje samochody, które po zmroku podjeżdżają pod cmentarz i szybko odjeżdżają. Z kolei na przystankach można znaleźć ogłoszenia o "szybkiej sprzedaży kwiatów".

Liczne skargi i żale słychać z sąsiadującej z cmentarzem kwiaciarni. Niektórzy zapowiadają, że znicze czy kwiaty kupią dopiero 1 listopada - żeby mieli gwarancję, że chociaż jeden dzień postoją.

Sposób na złodzieja?

Pani Grażyna ma swój własny, nietypowy sposób na złodziei. Zrobiła nowe stroiki na Wszystkich Świętych na grób swoich rodziców. Tym razem jednak...podpisała każdy listek i każdą łodygę w nim! Z kolei same wiązanki pomalowała srebrnym sprayem.

A gdy ktoś ukradnie lub będzie chciał sprzedać, to już mu tak łatwo nie będzie. Mam nadzieję, że jak zobaczy podpisy, to odłoży na miejsce. Wiem, że za pięknie to nie wygląda, ale może to jest jakiś sposób – wyjaśnia kobieta w rozmowie z "Faktem".

Wiązanki być może już nie będą tak piękne, ale z pewnością będą bezpieczniejsze!

Autor: EWS
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić