Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
oprac. Aneta Polak | 

Szabrownicy grasują w Lądku-Zdroju. "Nie ma komu tego pilnować"

35

W Lądku-Zdroju grasują szabrownicy, którzy rozkradają mienie powodzian. Zabierają nawet zmoczone ubrania czy papierosy. Mieszkańcy Lądka-Zdroju twierdzą, że w miasteczku nie ma kto pilnować porządku. - Jeden z policjantów powiedział, że jest pięciu funkcjonariuszy na cały Lądek - twierdzi rozmówca programu "Uwaga! TVN".

Szabrownicy grasują w Lądku-Zdroju. "Nie ma komu tego pilnować"
Niektórzy mieszkańcy Lądka-Zdroju stracili dach nad głową (Agencja Wyborcza.pl, Tomasz Pietrzk)

Lądek-Zdrój został doszczętnie zniszczony przez powódź. Woda zdewastowała domy, lokalne biznesy, chodniki, drogi, tereny zielone, zabytkowe obiekty. Dramatyczną sytuację mieszkańców miasta wykorzystują szabrownicy, którzy próbują się wzbogacić na ludzkiej krzywdzie.

Według "Faktu", złodzieje grabią sklepy, zabierając m.in. mokre papierosy, alkohol i ubrania. Dariusz Nowakowski z Polsat News poinformował, że pierwszego dnia powodzi w Lądku Zdroju bandyci obrabowali sklep z biżuterią. - Jego właścicielka widząc co się stało, płakała godzinami - relacjonuje świadek zdarzenia.

Policja zapowiedziała bezwzględne ściganie szabrowników. — Wszyscy, którzy będą chcieli się wzbogacić na krzywdzie ludzkiej, zamiast pomóc powodzianom i podniosą rękę na ich mienie, spotka bezwzględna reakcja organów ścigania — czytamy w komunikacie z wtorku, 17 września.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Fala kulminacyjna zbliża się do Oławy. "Czekamy na najgorsze"

Miieszkańcy Lądka-Zdroju twierdzą jednak, że porządku w mieście nie ma kto pilnować.

Czekamy na pomoc, bo nie mamy od nikogo pomocy. Nie ma nawet policji. Jeden z policjantów powiedział, że jest pięciu funkcjonariuszy na cały Lądek. Sklepy rabują, mieszkania rabują, bo nie ma komu tego pilnować – mówi pan Paweł, jeden z mieszkańców miasta w rozmowie z "Uwaga! TVN".
Trwa ładowanie wpisu:twitter

Lądek-Zdrój po powodzi. Brakuje wszystkiego

Powódź odebrała wielu mieszkańcom dorobek życia i dach nad głową, bo część domów nie nadaje się już do zamieszkania. Zniszczenia są ogromne. Ci, którzy przeżyli powódź w 1997 r. mówią, że teraz jest jeszcze gorzej. W mieście nie ma światła, gazu i wody.

Rano byliśmy pod strażą, ale co, dostaliśmy tylko dwie butelki wody i na tym się skończyło. A staliśmy trzy godziny, żeby to dostać – mówi "Uwadze" pan Władysław.

– Najgorsze, że nie ma, jak czegoś zagotować, nie ma gazu i siedzimy z wodą mineralną – dodaje pani Barbara.

Trwa ładowanie wpisu:twitter
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Zobacz także:
Wróć na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić