Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Tak Putin może zaatakować Ukrainę. Schemat wojny

Los wojny na Ukrainie wisi na włosku. USA i NATO zdecydowały się odpowiedzieć na żądania Rosji - i odrzuciły je. Na Ukrainę leci pomoc wojskowa, trwa ofensywa dyplomatyczna Kijowa. Tymczasem ukraiński dziennikarz ze szczegółami przedstawił opis potencjalnego ataku Rosji.

Tak Putin może zaatakować Ukrainę. Schemat wojny
Armia Rosji w trakcie ćwiczeń (PAP, RUSSIAN DEFENCE MINISTRY PRESS SERVICE HANDOUT)

Jak wielokrotnie już opisywali analitycy, atak mógłby nastąpić z trzech stron. Z północy, od strony Białorusi, która sposobi się do wielkich ćwiczeń wojskowych z Rosją, ze wschodu, czyli z terenów zbuntowanych republik (Donieckiej i Ługańskiej) i z południa - od strony Krymu.

Takie było główne założenie. W sobotę więcej światła na plan możliwego ataku rzucił mieszkający na Ukrainie dziennikarz i producent filmowy Thomas Theiner. To także były żołnierz włoskiej armii. Przygotował on szczegółową mapkę, opisującą konkretne zadania poszczególnych rosyjskich związków taktycznych.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Plan operacji faktycznie zakłada uderzenie z trzech kierunków. Pierwszy, północny, nosi roboczą nazwę Operacja Kijów. Drugi - wschodni - to Operacja Dniepr. Trzeci - Operacja Odessa. Theiner bardzo szczegółowo opisał, jak może przebiegać każda z operacji i jakie mogą być ich cele.

Zobacz także: Napięcia na Ukrainie coraz silniejsze. Ambasador o wsparciu dla Ukrainy

Operacja Kijów

Operacja Kijów miałaby na celu okrążenie, oblężenie i odcięcie Kijowa od reszty kraju. Po drodze Rosjanie (i być może wspierający ich Białorusini) mieliby zająć kilka kluczowych szlaków transportowych (kolejowych i drogowych) oraz zniszczyć najważniejsze jednostki wojskowe: 95 Brygadę Powietrznodesantową z Żytomierza, bazę lotniczą w Ozernem czy brygadę artylerii z Berdyczowa.

Kolejne działania w ramach tej operacji zakładają okrążenie i odcięcie Kijowa od wschodu i zachodu Ukrainy. Niszczone miałyby być kolejne jednostki wojskowe, a Rosjanie mieliby dotrzeć do linii Dniepru.

Operacja Dniepr

Atak ze wschodu polegałby na uchwyceniu i zajęciu największych miast wschodniej Ukrainy: Dniepru (dawniej: Dniepropietrowska) i Charkowa, a także okupację wschodu kraju. Tam również, przy pomocy szybkich rajdów, niszczone byłyby największe jednostki wojskowe w tym regionie, jak np. 46. Brygada Powietrznodesantowa z Połtawy czy 107. Brygada Artylerii Rakietowej z Krzemieńczuka.

Celem tej części operacji byłoby również związanie walką sił stacjonujących na pograniczu Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Wojska agresorów miałyby przejść Dniepr w okolicach miasta Krzywy Róg i przełamać linię frontu w Doniecku.

Operacja Odessa

Faza trzecia, czyli atak z południa, zakłada odcięcie Zaporoża i - w dalszej części - wybicie korytarza lądowego do Krymu. Atak mógłby nadejść z rosyjskiego miasta Taganróg i celować w okrążenie i zajęcie Mariupola. W obu operacjach ważne (Dniepr i Odessa) ważne jest uchwycenie i zajęcie zapór wodnych na Dnieprze.

W tej części wojny zakładany jest także desant morski Rosjan. Atak mógłby ruszyć także z terenów nieuznawanego państwa - Naddniestrza.

Są wątpliwości

Plan, choć z pozoru przejrzysty i militarnie spójny, ma jednak kilka słabych punktów. Mówi o nich o2.pl były wysoki rangą oficer sił zbrojnych, wykształcony na zachodnich uczelniach wojskowych. Zastrzega sobie anonimowość.

Jeśli ktoś widzi tak łatwe przejście przez Dniepr, to znaczy, że nigdy nie widział tej rzeki i jej rozlewisk. Poza tym jest kilka innych kierunków, które mogliby utracić, wykonując taka operację - mówi, ale w szczegóły nie wchodzi.

Dodaje również wprost, że ten, kto zaatakuje Ukrainę - musi liczyć się ze stratami a nawet wprost: przegraną. Przekonuje, że Ukraińcy są zdeterminowani i gotowi do obrony swojej ojczyzny. A zajęcie niepodległego państwa oznaczałoby dla Rosjan konieczność zmagania się z legalnymi działaniami partyzanckimi, przy dużym wsparciu Zachodu.

Duży kraj, bitny naród. Idealna sytuacja dla wszystkich zainteresowanych osłabieniem Rosji na długie lata "proxy war" (wojny zastępczej - przyp. red.). Za dużo straciliby w każdym aspekcie, to mógłby być dla nich drugi Afganistan - dodaje nasz rozmówca.
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić