Tak teraz wygląda Japonia. Są ofiary śmiertelne
Na japońskiej wyspie Honsiu przeszły ogromne ulewy niesione przez tafun Mawar. Żywioł spowodował liczne szkody w infrastrukturze, ale także pochłonął życie co najmniej dwóch osób.
Zeszły tydzień przyniósł Japonii ogromne straty. W wyspę Guam położoną na Oceanie Spokojnym uderzył tajfun Mawar. Mimo że zjawisko osłabło, to wciąż jest niebezpieczne dla mieszkańców największej wyspy w Japonii - Honsiu.
Czytaj także: W weekend się zacznie. Polacy muszą być przygotowani
Ogromne ulewy w Japonii
W piątek i sobotę cyklon spowodował, że na wyspie Honsiu w wielu rzekach podniósł się stan wody. Nie brakowało licznych podtopień i osunięć ziemi, w wyniku czego część miasta Wakayama znalazła się pod wodą. Łącznie prawie 1,3 miliona osób otrzymało zalecenie ewakuacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Trzęsienie ziemi w Turcji. "Największa tragedia ostatnich lat"
Naruszona została nie tylko infrastruktura na wyspie, ale jak podały japońskie władze, ulewa zabrała za sobą co najmniej dwie osoby. Ciało jednej z nich zostało odnalezione w zalanym samochodzie w miasteczku Toyohashi, drugą porwały wody kanału nawadniającego w Mo’oka.
Wciąż trwają poszukiwania kolejnych osób. Władze podały, że jeszcze pięć pozostaje zaginionych. W wyniku ulew rany odniosło 35 mieszkańców, a ponad 200 budynków zostały doszczętnie lub częściowo zniszczonych.
Japończycy napotkali trudności związane z komunikacją miejską. W trosce o bezpieczeństwo ponad 5000 pasażerów zostało zmuszonych, by spędzić noc w wagonach kolejowych. Z kolei ok. 7 tys. gospodarstw domowych pozostało bez prądu.
Żywioł słabnie, jednak władze apelują o czujność i rozwagę, bowiem w wielu miejscach może osuwać się ziemia.