Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 

Te pociski spadły tuż za naszą granicą. Czym Rosjanie ostrzeliwują Ukrainę?

W nocy z soboty na niedzielę rosyjskie pociski rakietowe spadły na ukraińskie obiekty wojskowe w Jaworowie. Bilans ataku jest wstrząsający. To 35 ofiar śmiertelnych i zdecydowanie więcej rannych. Pomimo dużych strat ponoszonych przez Rosję na lądzie i w powietrzu, jej armia nadal jest groźna. Szczególną uwagę należy zwrócić na wojska rakietowe, które znacząco osłabiają ukraińską obronę.

Te pociski spadły tuż za naszą granicą. Czym Rosjanie ostrzeliwują Ukrainę?
Wyrzutnia pocisków balistycznych Iskander (Igor Russak/NurPhoto)

Atak na Międzynarodowe Centrum Operacji Pokojowych i Bezpieczeństwa został przeprowadzony przy pomocy pocisków kierowanych. Dokonano go, jak pisze sekcja ukraińska radia BBC, spoza Ukrainy, z terytorium Rosji. Władze Ukrainy informują, że do nalotu wykorzystane zostały wojska lotnicze - prawdopodobnie z bazy "Engels-2" w pobliżu Saratowa.

Na zdjęciu satelitarnym, jakie pojawiło się na jednym z kanałów w serwisie Telegram, widać wyraźnie cztery strategiczne bombowce Tu-160 i dwie maszyny turbośmigłowego T-95. Mogą one, jak opisuje BBC, pochodzić z bazy lotniczej Engels-2. To 6950 Baza Lotnicza, podległa Dowództwu Lotnictwa Dalekiego Zasięgu.

Szczególnie gorzkiego posmaku nadaje sprawie jeden szczegół. Spośród około 16-18 maszyn Tu-160, które znajdują się w bazie Engels-2, aż osiem należało wcześniej do... Sił Powietrznych Ukrainy. Na przełomie XX i XXI wieku Ukraina oddała je Rosji razem z trzema bombowcami Tu-95. Przekazania sprzętu dokonano w ramach spłacenia długu za gaz. Rosja odpisała wtedy Ukrainie 285 mln dolarów. Ironią losu byłoby, gdyby do bombardowania celów w Jaworowie użyto dawnych maszyn ukraińskich. Wraz z samolotami, Ukraińcy przekazali Rosji pociski manewrujące.

Pociski balistyczne i pociski manewrujące

Należy jednak wprowadzić istotne rozróżnienie. Nie mówimy bowiem o pociskach międzykontynentalnych, wyposażonych w głowice atomowe. Te mają inne przeznaczenie i podlegają w Rosji Wojskom Rakietowym Strategicznego Przeznaczenia. Te zaś, podobnie jak wojska powietrznodesantowe, są samodzielnym rodzajem wojsk.

Rosjanie wykorzystują też pociski balistyczne krótkiego zasięgu (short range ballistic missile - SRBM) i pociski manewrujące. Te ostatnie, w przeciwieństwie do pocisków balistycznych, są zasilane wbudowanym źródłem energii od momentu startu aż do osiągnięcia celu. Pociski balistyczne wykorzystują energię początkową, nadaną w momencie startu, a także - w późniejszej fazie lotu - siłę grawitacji ziemskiej. Pociski manewrujące zaś, jak wskazuje ich nazwa, mogą zmieniać trajektorię swojego lotu.

Ile pocisków balistycznych i manewrujących mogą mieć w zapasie Rosjanie? To dziś prawdopodobnie jedna z najtajniejszych informacji w Siłach Zbrojnych Federacji Rosyjskiej.

Nie tylko Kalibry

Wymienione Kalibry to z całą pewnością nie wszystko, czym dysponuje rosyjski przemysł zbrojeniowy. Wszyscy mają jednak świadomość ich znaczenia. Dziennikarz portalu konflikty.pl Andrzej Pawłowski wymienia je na pierwszym miejscu. Przypomina jednak, że w rosyjskim arsenale broni precyzyjnej znajdują się i inne systemy, mogące zostać wykorzystane do uderzeń takich jak w Jaworowie, np. pociski produkowane przez biuro konstrukcyjne "Raduga" ("Tęcza") w obwodzie moskiewskim.

Podstawowe rosyjskie pociski manewrujące to pociski 3M-14T Kalibr-NK, wykorzystywane do precyzyjnego rażenia i niszczenia infrastruktury lądowej, np. lotnisk, punktów łączności i dowodzenia, wrogich umocnień. Przenoszone są przez rosyjskie okręty nawodne, zaś okręty podwodne, np. projektu 885M (typ Jasień-M), odpalają pociski 3M-14 Kalibr-PŁ. Według ogólnodostępnych danych, mogą razić cele położone na dystansie 2-2,5 tys. km. Waga głowicy to około 450 kilogramów. Poruszają się z prędkością Ma 2,9 – mówi w rozmowie z o2.pl Andrzej Pawłowski.

Dalej tłumaczy, że w pierwszej dekadzie XXI wieku Rosjanie wprowadzili do użycia m.in. kompleksy Ch-101 Raduga, wykorzystywane przez bombowce Tu-95MS. Mają jeszcze starsze, pochodzące z lat 80 – ale nadal skuteczne – pociski Ch-55. Na bazę w Jaworowie spadło co najmniej 30 pocisków manewrujących.

Nie znamy ich typów, ale najprawdopodobniej uderzenie przeprowadziły strategiczne nosiciele pocisków manewrujących Tu-95MS, wykorzystując do tego pociski Ch-55 lub Ch-101, albo też oba typy jednocześnie. Ch-101 przenosi głowicę o masie 400 kilogramów i jest w stanie zaatakować cele z dokładnością do 10 metrów, określaną jako punktowa – podsumowuje Pawłowski.

O Ch-101 mówi o2.pl także Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Dziennika Zbrojnego". Wskazuje, że pociski te, choć groźne i skuteczne, mają swoje słabe strony. Są one absolutnie w zasięgu nowoczesnej obrony przeciwlotniczej, jednak z mniejszej odległości, co wiąże się z używanymi przez S-300 systemami radarowymi. Zatem może je wykryć i unieszkodliwić także ukraińska obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa.

Najczęściej pada przykład lotniczego pocisku manewrującego Ch-101, mającego zasięg powyżej 2 tys. km, o masie głowicy niemal pół tony. W wersji konwencjonalnej, bo trzeba pamiętać, że istnieje wersja Ch-102 z głowicą nuklearną. To pociski o prędkości poddźwiękowej, ok. 600-700 km/h, czyli są stosunkowo szybkie, ale absolutnie będą w zasięgu nowoczesnej obrony przeciwlotniczej. Warto dodać, że pocisk manewrujący łatwiej wykryć, ze względu na prędkość i wielkość. Pociski te są po prostu większe i szybsze np. od typowych bezzałogowców – mówi nam Mariusz Cielma.
Zobacz także: Ukraina miała 3 tys. pocisków jądrowych. Dlaczego z nich zrezygnowała?
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić