Ojciec Mai uderza w policję. "Usłyszałem, że świetnie się bawi"
- Maja była okaleczona. W najgorszych horrorach nie pokazują takich rzeczy - mówi Onetowi Jarosław Kowalski, ojciec zamordowanej Mai z Mławy. Mężczyzna dodaje, że - jego zdaniem - policja nie potraktowała poważnie zgłoszenia o zaginięciu 16-latki. Opowiada również o reakcji podejrzanego Bartosza G. i jego matki, gdy trwały jeszcze poszukiwania dziewczyny.
Pod koniec kwietnia zaginęła 16-letnia Maja z Mławy. W tym dniu miała spotkać się z rok starszym kolegą. Do domu nigdy nie wróciła. Jej ciało znaleziono po tygodniu w zaroślach niedaleko dworca kolejowego.
Identyfikacji w kostnicy podjął się ojciec 16-latki. - Podszedłem bliżej i rozsunąłem suwak do końca. To było nieludzkie. Maja była okaleczona. W najgorszych horrorach nie pokazują takich rzeczy - mówi Onetowi Jarosław Kowalski. - Codziennie, gdy zasypiam, widzę ją martwą. To jest widok, którego nie zapomnę do końca życia.
Dodaje, że jego była żona zobaczyła córkę przed kremacją. Widziała jedynie włosy, dłoń i stopę. - Chciałem, żeby mogła się pożegnać, ale żeby nie musiała widzieć tego, co ja - mówi ojciec.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Sławosz, Sławosz!". Polski astronauta powitany po wylądowaniu w Polsce
Mężczyzna wspomina dzień, gdy próbował zgłosić zaginięcie córki. On był na komendzie w Działdowie, jego była żona w Mławie. - Policja nas olała. Zlekceważyła. Przyjęli zgłoszenie, wrzucili do szuflady i tyle. Nie potraktowali go poważnie - mówi z żalem Jarosław Kowalski. - Gdy błagałem o pomoc, śmiali mi się w twarz. Od jednego z nich usłyszałem, że Maja na pewno świetnie się bawi i jak skończy imprezować, to wróci - dodaje.
Kowalski mówi też, że w trakcie poszukiwań udał się do domu Bartosza G. Twierdzi, że 17-latek i jego matka nerwowo wymieniali się spojrzeniem. Nastolatek sugerował, by szukać ciała wzdłuż torów, bo mógł ją potrącić pociąg.
O śmierci córki poinformował go naczelnik komendy w Mławie. - Była żona czekała w komendzie na dole. Razem z moją siostrą. Gdy schodziłem od naczelnika, tylko kiwnąłem głową. Niepewność i ciszę wypełnił płacz - mówi Kowalski Onetowi.
W rozmowie dodaje, że jest pod opieką psychiatry. - Nie widziałem tego nagrania i nigdy nie będę chciał widzieć. Nie oczekuję żadnych słów od niego. Żadnego "przepraszam". Dla mnie to zwyrodnialec - mówi Onetowi na temat Bartosza G.
Bartosz G. przebywa w Grecji. Tuż przed odnalezieniem Mai wyjechał tam w ramach programu Erasmus. Grecki sąd wydał zgodę na ekstradycję, ale ostateczną decyzję podejmie Sąd Najwyższy. Rozprawa odbędzie się 2 września. Polak nie chce wracać do kraju, bo twierdzi, że grozi mu tu niebezpieczeństwo.