Dach Jet Set - kultowego klubu nocnego w stolicy Dominikany, zawalił się we wtorek 8 kwietnia podczas koncertu merengue, gdy lokal był wypełniony po brzegi. "Nagle do napojów (gości) zaczął sypać się kurz z sufitu, a kilka minut później zawalił się cały dach" - relacjonował korespondent AP.
Z pierwszych doniesień wynikało, że nie żyje kilkadziesiąt osób, ale w ostatnich dniach kontynuowano przeczesywanie gruzowiska. Służby medyczne Dominikany podały, że uratowano 189 osób. Niestety, okazało się, że liczba ofiar śmiertelnych wzrosła do 225. Cztery osoby, które zostały ranne we wtorkowym wypadku, zmarły w szpitalach.
Z ponad 200 rannych, 15 nadal przebywa w szpitalach, z czego pięć jest w stanie krytycznym.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Runął dach dyskoteki. Wśród ofiar znane osoby
Gdy doszło do katastrofy, w klubie przebywali m.in. przedstawiciele branży muzycznej, znani sportowcy i urzędnicy państwowi, którzy przyszli na koncert Rubbiego Pereza - piosenkarza tworzącego w bardzo popularnym w krajach latynoskich stylu merengue.
Wiadomo już, że wśród 32 zidentyfikowanych dotychczas ofiar znalazła się gubernatorka prowincji Monte Cristi, Nelsy Cruz, oraz dwaj baseballiści z amerykańskiej ligi MLB, Octavio Dotel i Tony Blanco. Śmierć poniósł również sam Rubby Perez oraz saksofonista Luis Solis, który feralnej nocy występował z piosenkarzem na scenie.
Myślałem, że to trzęsienie ziemi, więc rzuciłem się na podłogę i zakryłem głowę… Jeden z naszych saksofonistów zginął. Próbowaliśmy dostać się do miejsca, w którym był Rubby, ale było zbyt głęboko - powiedział cyt. przez BBC menadżer muzyka, Enrique Paulino, który przeżył katastrofę.
Na liście ofiar jest także projektant mody Martín Polanco oraz prezes dominikańskiego banku AFP Popular wraz z żoną.
Poinformowano również o śmierci Eduardo Guarionexa Estrelli, syna jednego z ministrów. Mężczyźnie towarzyszyła jego żona, 26-letnia Alexandra Grullón, która także zginęła pod gruzami.
Minister zdrowia Victor Attalah zaznaczył, że identyfikacja ofiar jest utrudniona i wymaga użycia danych biometrycznych.
Przyczyny zawalenia się dachu klubu nocnego są nadal nieznane, a śledztwo w tej sprawie trwa. Nie wiadomo, kiedy sprawdzano stan techniczny budynku. Właściciele klubu zapewnili, że współpracują z władzami i służbami w akcji ratunkowej.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.