Katastrofa śmigłowca w Nowym Jorku. Ekspert wskazuje możliwe przyczyny
Helikopter, który uległ katastrofie na rzece Hudson w Nowym Jorku, rozpadł się na kawałki. Pokazują to dostępne w sieci nagrania ze zdarzenia. Co mogło być powodem wypadku, w którym zginęła pięcioosobowa rodzina i pilot? - Coś musiało zadziać się w powietrzu. Być może doszło do gwałtownego manewru. To raczej nie była usterka techniczna — wyjaśnia w rozmowie z o2.pl Łukasz Pacholski, redaktor Zespołu Badań i Analiz Militarnych, ekspert ds. lotnictwa.
Do katastrofy pasażerskiego helikoptera na rzece Hudson w Nowym Jorku doszło w czwartek (10 kwietnia) ok. godz. 15:30 czasu lokalnego. W wyniku wypadku zginęła pięcioosobowa rodzina (dwoje dorosłych i trójka dzieci), a także pilot. Zmarli Augustin Escobar i jego żona Marce, byli dyrektorami w firmie Siemens Spain.
Prowadzą agroturystykę na Mazurach. Oto czym się zajmują
W sieci pojawiły się nagrania z katastrofy. Widać na nich, jak śmigłowiec zaczyna rozpadać się na setki małych elementów. Helikopter pozbawiony jest śmigła i tylnej części. Z dużą prędkością spada do wody.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Łukasz Pacholski, redaktor Zespołu Badań i Analiz Militarnych, ekspert ds. lotnictwa uważa, że przyczyną katastrofy mogły być warunki panujące w powietrzu. Jego zdaniem, być może doszło do wynikającego z warunków "gwałtownego manewru w czasie lotu".
Z nagrań możemy wnioskować, że coś zaczęło dziać się w powietrzu, skoro śmigłowiec się rozpadł. Kadłub maszyny jest oddzielony od belki ogonowej. Być może doszło do gwałtownego manewru w powietrzu, który doprowadził do tego, że łopata wirnika nośnego odcięła tę belkę. Sam wirnik nośny również był odłączony od kadłuba - tłumaczy specjalista.
Pacholski wskazuje, że "to raczej nie była usterka techniczna". Zauważa, że na nagraniach nie widać łopat silnika nośnego, a śmigłowiec spada do góry nogami. W opinii eksperta może to potwierdzać teorię o problemach z warunkami w locie.
Przed śledczymi kilkanaście tygodni intensywnej pracy. Konieczna będzie analiza czarnych skrzynek, rejestratora parametrów technicznych i rejestratora audio. Wypadek może być bardzo skomplikowany w wyjaśnianiu - twierdzi Łukasz Pacholski. Wskazuje, że pierwsze oficjalne przyczyny zdarzenia poznamy pewnie w ciągu kilku tygodni.
Helikopter, którym leciały ofiary to popularny egzemplarz
W opinii redaktora Zespołu Badań i Analiz Militarnych, helikopter którym leciały ofiary to popularna maszyna, która cieszy się dobrą opinią.
Sam egzemplarz jest popularny, szeroko rozpowszechniony. To model 206. Produkuje go firma Bell. Maszyna ma 20 lat, a więc nie jest wiekowa. Nie przypominam sobie, aby doszło wcześniej do takiej katastrofy z udziałem tego śmigłowca - wyjaśnia Łukasz Pacholski.
Eksperci wskazują, że Bell 206 to jeden z najpopularniejszych śmigłowców na świecie. To maszyna używana w USA przez policję, karetki pogotowia i osoby prywatne. Kosztuje ok. 4,5 mln zł. Bardzo często używa się jej do wykonywania lotów komercyjnych, turystycznych. Czy tego rodzaju wypadki mogą zdarzać się w lotnictwie cywilnym, podczas lotów dla turystów w USA?
Statystycznie takie rzeczy się zdarzają, natomiast tutaj mamy do czynienia z komercyjnym lotem turystycznym. Liczni przewoźnicy w Nowym Jorku oferują tego typu usługi. Zdaje się, że te śmigłowce są dobrze przygotowane pod kątem technicznym, aby takie loty komercyjne były bezpieczne, a odbiór ze strony klientów był pozytywny. To jednak dość niezwykły wypadek, dość ciekawy z punktu widzenia specjalisty - wyjaśnia ekspert.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl