Tragedia za tragedią w górach. Dzieliły je tylko dwa dni
To był jeden z najtragiczniejszych tygodni w Karkonoszach w ostatnich latach. W dwóch zdarzeniach, które dzieliły zaledwie dwa dni, zmarło dwóch mężczyzn. GOPR-owcy byli tutaj bezsilni, a dramatyczne zdarzenia potwierdzają relacje świadków.
Karkonoska grupa GOPR w okresie wakacyjnym ma mnóstwo pracy, jeśli chodzi o różnorodne wypadki czy kontuzje turystów, licznie pojawiających się na popularnych szlakach. Niektóre sytuacje wydarzają się jednak nagle, pozostawiając ratowników bez większej szansy na skuteczną pomoc.
W ostatnich dniach ratownicy GOPR Karkonosze wzięli udział w dwóch takich akcjach. To prawdziwe tragedie, które wydarzyły się na przestrzeni zaledwie trzech dni.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Pacjent z podejrzeniem zawału czekał trzy godziny na pomoc. Droga nie była odśnieżana od tygodni
We wtorek, 23 lipca, ratownicy zostali skierowani na zbocza góry Mały Ciemniak. Jak się okazało, u pracownika leśnego doszło do nagłego zatrzymania krążenia. Dwa zespoły GOPR z Jeleniej Góry i Szklarskiej Poręby błyskawicznie dotarli na miejsce działania i rozpoczęli reanimację.
Wkrótce później mężczyzna został przekazany zespołowi ratownictwa medycznego. Niestety, te starania nie przyniosły skutku. Pracownik leśny zmarł na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
Dwa dni później, w czwartek 25 lipca doszło do bliźniaczo podobnej sytuacji. Tym razem na czerwonym szlaku w kierunku schroniska na Hali Szrenickiej doszło do nagłego upadku 61-letniego turysty.
Także i w tym wypadku na miejscu pojawiły się dwie grupy ratowników GOPR, które błyskawicznie przystąpiły do resuscytacji z wykorzystaniem defibrylatora i platformy do mechanicznej kompresji klatki piersiowej. Niestety, także i w tym wypadku nie udało się skutecznie pomóc mężczyźnie. Lekarz stwierdził zgon 61-latka na miejscu akcji.
W sieci pojawiła się także relacja świadków zdarzenia, który wprost mówią o dramatycznej walce o życie turysty:
Schodziłam wtedy w trakcie całej akcji… bardzo mi przykro, ten widok walki o życie tego Pana zostanie ze mną na zawsze. Do samego końca, aż to przeczytałam miałam nadzieję…
Schodziliśmy ze Szrenicy i widzieliśmy całą akcję, widząc tyle pojazdów jadących do poszkodowanego mieliśmy nadzieję, że udało się przywrócić funkcje życiowe. Ogromna tragedia dla rodziny- miały być piękne wakacje i wspólny czas, a tu śmierć na szlaku...