Tragiczny wypadek 15-letniego Kuby na hulajnodze. Czekał na paczkę z kaskiem
W Świeciu (woj. kujawsko-pomorskie) doszło do tragicznego wypadku, w którym zginął 15-letni Kuba. Chłopiec czekał na kask, który mógł uratować mu życie. - Mówiłem mu, że jak coś mu się stanie, to mi pęknie serce - powiedział reporterowi "Uwagi!" ojciec chłopca.
Do tragicznego wypadku doszło 7 lipca na drodze serwisowej numer 10 w Świeciu. Dwóch 15-latków podróżowało hulajnogą bez kasków. Jeden z nich, Kuba, zmarł w szpitalu po kilku dniach.
Jadąc jezdnią w kierunku Gdańska, stracili równowagę. Pasażer zeskoczył z hulajnogi, a kierujący upadł na ziemię. Obaj z obrażeniami ciała zostali przetransportowani do szpitali - informowała wówczas komisarz Joanna Tarkowska z Komendy Powiatowej Policji w Świeciu.
Ojciec Kuby, Kamil Caban, w rozmowie z reporterem "Uwagi!" TVN przyznał, że jego syn oczekiwał na paczkę z kaskiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ofiaromat na Podlasiu. Mieszkańcy podzieleni. "To się nie przyjmie"
To jest paczka, którą odebraliśmy po śmierci Kuby - powiedział, wyjmując kask z pudełka. Dodał, że paczka dotarła krótko po śmierci syna. - To jest to, czego Kubie zabrakło. Gdyby go miał, być może udałoby mu się samemu opowiedzieć - podkreślił.
Matka Kuby, pani Iza, wspominała dzień wypadku. - Przyszedł z kolegą, posiedzieli chwilę i poszli na dwór. Kubuś się cofnął na chwilę do domu i uprzedziłam go: Kuba, tylko żebyś mi nie brał hulajnogi. Odpowiedział, że jej nie weźmie - mówiła.
15 minut później otrzymała telefon o wypadku. - Widziałam, w jakim jest stanie. Był cały we krwi, miał roztrzaskaną głowę - relacjonowała.
Ojciec Kuby opowiadał, że syn uzbierał pieniądze na hulajnogę, ale zawsze powtarzał mu, by uważał na siebie.
Dziesiątki razy mówiłem mu, żeby nosił kask. Mówiłem mu, że jak coś mu się stanie, to mi pęknie serce - podkreślił. Kuba chciał zostać mechanikiem i rozpoczął praktyki. - Mówił, że dobrze czuje się w tym zawodzie, lubił majsterkować - opowiadał pan Kamil w "Uwadze!".
Stan Kuby był na tyle ciężki, że od razu zakwalifikowano go do operacji neurochirurgicznej.
Trafił na blok i właśnie tam otworzyli czaszkę, żeby odbarczyć obrzęk mózgu. No i już nie zamknęli jej, bo się nie dało - opisał ojciec. Matka Kuby wspominała, że mówiła mu, by walczył i się nie poddawał. - Naprawdę nie życzę najgorszemu wrogowi takiego czegoś przechodzić - dodała.
Koledzy chłopca opowiadają, że wśród ich znajomych prawie każdy ma hulajnogę elektryczną, a większość nastolatków rozwija znacznie większe prędkości niż 20 kilometrów na godzinę.
Żeby zdjąć zabezpieczenie prędkości na hulajnodze, wystarczy kliknąć kilka razy guzik i tyle. Każdy może to sobie sam zrobić. A te nowe hulajnogi jeżdżą nawet stówę - opisali.
Tragiczny wypadek 15-letniego Kuby na hulajnodze. Rodzice apelują
Rodzice Kuby popierają wprowadzenie obowiązku noszenia kasków przez użytkowników hulajnóg.
Proszę o maksymalne mandaty dla wszystkich tych, którzy nie noszą kasków, dzieciaków zwłaszcza - apelował pan Kamil w "Uwadze!". - Chciałbym, żeby ludzie zmienili myślenie po tym materiale. Kaski w tych czasach to nie są rzeczy, które są ciężkie, niewygodne - podkreślił.
W Polsce rośnie liczba wypadków z udziałem hulajnóg elektrycznych. Według Komendy Głównej Policji w 2024 roku użytkownicy e-hulajnóg spowodowali 372 wypadki drogowe - to aż o 41 procent więcej niż w 2023 roku, kiedy takich zdarzeń było 264. W efekcie zginęły 3 osoby, a 280 zostało rannych.
W 2024 roku aż 40 procent użytkowników e-hulajnóg jechało pod wpływem alkoholu, a 62 procent - bez kasku.
Coraz głośniej mówi się o potrzebie zaostrzenia prawa. Proponowane rozwiązania to obowiązek noszenia kasków, kolejne ograniczenia prędkości, wytyczanie specjalnych stref zabronionych dla hulajnóg w newralgicznych obszarach (np. w Warszawie – bulwary nad Wisłą, Starówka) oraz lepsza infrastruktura - ścieżki rowerowe i strefy bezpiecznego poruszania się tego typu pojazdów.