Uczestnik z tęczową przypinką w "Jeden z dziesięciu". Doszło do skandalu

212

Adam Miśkiewicz jest aktywistą LGBT, który brał udział w programie "Jeden z dziesięciu". Przyszedł z tęczową przypinką w kształcie serca, ale nie pozwolono mu wejść do studia z nią, ponieważ... "jest to reklama marki Polaroid".

Uczestnik z tęczową przypinką w "Jeden z dziesięciu". Doszło do skandalu
Uczestnik pojawił się na nagraniach z tęczową przypinką (TVP, Instagram)

Program "Jeden z dziesięciu" słynie z tego, że najważniejszą rolę odgrywa tam nie wygląd, lecz poziom inteligencji. Jak się jednak okazało, nie tylko to jest kluczowe. Aktywista LGBT Adam Miśkiewicz opowiedział o tym, jak prawie odmówiono mu udziału w nagraniach.

Kazali zdjąć tęczowe serduszko

24 sierpnia Adam przyjechał do Lublina, gdzie trwały zdjęcia do nowego odcinka. Miał on na sobie tęczową przypinkę w kształcie serca. Nie mógł tego jednak zaakceptować producentka teleturnieju i powiedziała, żeby ją zdjął.

Przyczyna wydaje się być śmieszna — według pracownicy TVP miała ona reklamować... firmę Polaroid, która ma tęczowe logo. Kobieta powołała się na regulamin, według którego ubiór uczestnika programu musi być wolny od znaków towarowych i logo marek.

Przypinkę mogli zablurować

Jak przyznał Miśkiewicz w rozmowie z Onetem, podejrzewał, że taki scenariusz będzie możliwy. Liczył jednak, że stanie się to na etapie emisji — podczas montażu przypinkę mogli zablurować, jak robili to, na przykład z serduszkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

Koniec końców usłyszałem, że muszę je zdjąć. Jedna z osób z produkcji powiedziała, że przypinka może być problemem. Co mnie zaskoczyło, była bardzo pozytywnie nastawiona. Podkreśliła, że całym sercem mnie wspiera - powiedział Adam Miśkiewicz Onetowi.

To nie jedyny problem, który spotkał uczestnika podczas nagrań. Podczas kręcenia tzw. wizytówek aktywista chciał nawiązać do znanego hasła, wymierzonego w partię rządzącą. Producenci nie mogli jednak tego zaakceptować, dlatego poprosili go o ponowne nagranie, ponieważ "wyszło za długo".

Chciałem powiedzieć, że jestem entuzjastą bycia aktywnym człowiekiem prywatnie i społecznie, a jeżeli weźmie się pierwsze litery każdego z tych słów, to wychodzi akronim, z którym bardzo się zgadzam - wspomina Maśkiewicz w rozmowie z Onetem.

Sznuk: Nie mam na to wpływu

Onet poprosił o komentarz w tej sprawie Tadeusza Sznuka, wieloletniego prowadzącego program. Dziennikarz powiedział, że wszystko wynika z przepisów Telewizji Polskiej. "Nie mam na to wpływu, ani w tym udziału, więc trudno mi to tym mówić. Nie odpowiadam za to, co robią pracownicy TVP. Trzeba by się zwrócić z pytaniem do telewizji, która wprowadza takie reguły" - skomentował.

Zobacz także: Pracownicy TVP nie mogli wejść na Campus Polska Przyszłości. Jest odpowiedź organizatorów
Autor: BA
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić