Ujawniają skandal w branży pogrzebowej. "Godzina nie minęła"

77

Jeden z ostatnich materiałów programu "Interwencja" wzbudził ogólnopolskie wzburzenie. Najbardziej wrze w Żaganiu, gdzie ma dochodzić do nieuczciwych praktyk w branży pogrzebowej. Rodziny zmarłych twierdzą, że ich pracownicy wiedzieli o tragedii, zanim powiadomiono krewnych.

Ujawniają skandal w branży pogrzebowej. "Godzina nie minęła"
Czy Krzysztof M. z Żagania naprawdę ma coś na sumieniu? Padły mocne oskarżenia (kadr z programu)

Jak informuje portal Polsat News, do nieuczciwych praktyk ma dochodzić w zakładzie należącym do Krzysztofa M. Świadkowie zarzucają M., że dowiadywał się o śmierci ich krewnych, zanim tragiczna informacja do najbliższych osób.

"Interwencja" – Żagań. Co naprawdę się dzieje w zakładzie Krzysztofa M.?

Jedną z osób, które wypowiadały się dla "Interwencji", był dawny pracownik Krzysztofa M. Nie krył on, że nie ma o swoim dawnym pracodawcy, delikatnie mówiąc, najlepszego zdania. Uważa, że M. w drodze do sukcesu finansowego nie ogląda się na innych, oskarżył go także o niekulturalne i nachalne nagabywanie potencjalnych klientów.

To jest człowiek, który do celu dąży po trupach, brzydko mówiąc. Jest bezczelny. Nachalnie ludzi do siebie nagabuje, każe im chować. Mówi, że to są ciała jego, które są przyszpitalne. Mówi, że tylko on może chować te ciała – oskarżał byłego pracodawcę rozmówca "Interwencji".

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zobacz też: Zaskakująca oferta domu pogrzebowego

Sam Krzysztof M. od lat prowadzi przyszpitalne prosektorium. Ma z placówką medyczną podpisaną umowę na odbiór i przechowywanie zwłok do czasu, kiedy odbiorą je bliscy zmarłych. Sami krewni i przyjaciele denatów uskarżają się na ten układ, ponieważ regularnie dochodzi do sytuacji, gdy M. dowiaduje się o zdarzeniu przed nimi, a wiedzę wykorzystuje, by "pozyskiwać" nowych klientów.

Babcia zmarła, to ciocia mówi, że godzina nie minęła, a ten człowiek już był pod adresem babci. Na początku nie wiedziałam, co się w ogóle dzieje – mówiła w rozmowie z "Interwencją" Barbara Lewandowska.

Krzysztof M. ma manipulować bliskimi ofiar, przekonując, że skoro ciało znalazło się w jego prosektorium, nie ma innej możliwości niż skorzystanie z usług właśnie jego zakładu. Barbara Lewandowska jest poważnie zaniepokojona tym, że M. dysponuje m.in. adresami potencjalnych klientów.

Nie miał go z dowodu osobistego, bo babcia miała nowy dowód osobisty, w którym nie było adresu. Wziął go pewnie z karty szpitalnej. A karty szpitalnej babcia nie miała przy łóżku, tylko była u lekarza prowadzącego – martwiła się Barbara Lewandowska ("Interwencja").
Autor: EKO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić