Jakub Artych
Jakub Artych| 
aktualizacja 

Ukraina ma problem. Brakuje jej wyszkolonych ludzi

Wojska rosyjskie rozpoczęły ofensywę na północy obwodu charkowskiego. Ukraina szuka rezerw, ale wielu żołnierzy nie jest gotowych na prawdziwą bitwę z armią Władimira Putina.

Ukraina ma problem. Brakuje jej wyszkolonych ludzi
Ukraina ma problem. Brakuje jej wyszkolonych ludzi (GETTY, Anadolu)

Dziennikarze "The Washington Post" rozmawiali z ukraińskimi wojskowymi, w tym z dowódcami jednostek, o postępach w szkoleniu nowego personelu Sił Zbrojnych Ukrainy.

Wielu z nich skarżyło się na zły system szkolenia, zarówno nowych poborowych, jak i personelu wojskowego przeniesionego do jednostek wysuniętych ze stosunkowo spokojnych tyłów.

Zdaniem wojskowych, perspektywa wysłania na niebezpieczne pozycje na linii frontu bez odpowiedniego przeszkolenia jest głównym powodem, dla którego wielu Ukraińców obawia się poboru do wojska.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Stosunki UE-Rosja. Trzy błędy, jakie Europa popełniła wobec Putina
Mieliśmy ludzi, którzy nawet nie wiedzieli, jak rozebrać i złożyć karabin szturmowy - skarży się 28-letni zastępca dowódcy batalionu 93. Brygady Zmechanizowanej, którego "The Washington Post" nazywa swoim sygnałem wywoławczym "Schmidt". - Jeśli będziemy mieć rekrutów, którzy nie znają się na podstawowych sprawach, po prostu zginą - dodaje.

Rosja wykorzystuje słabość Ukrainy

Rosja poczyniła w tym roku postępy głównie dlatego, że Siły Zbrojne Ukrainy nie mają wystarczającej liczby żołnierzy.

Aby natychmiast przenieść na pole bitwy więcej żołnierzy, nowo mianowany naczelny dowódca, generał pułkownik Aleksander Syrski, przeniósł do brygad biorących udział w najbardziej zaciętych walkach osoby, które wcześniej służyły na tyłach, na stanowiskach m.in. strzegących mostów i inna infrastruktura. Dokonano tego częściowo, aby zmniejszyć liczbę mężczyzn, którzy musieliby zostać powołani do wojska.

Kwestia poboru do wojska jest dla Zełenskiego niezwykle bolesna i politycznie niebezpieczna. Gdy poprzednik Syrskiego, generał Walerij Załużny, proponował pobór do wojska około 500 tys. osób, Zełenski publicznie odrzucił tę propozycję, powołując się na brak zapotrzebowania na tak dużą liczbę osób i trudności z wypłatą im wynagrodzeń.

Teraz jednak sytuacja na froncie wschodnim w Ukrainie jest zdecydowanie gorsza. Dowódcy twierdzą, że wielu z nowych żołnierzy wydaje się być źle przygotowanych, mimo że niektórzy służyli w armii od początku rosyjskiej inwazji, aczkolwiek z dala od pola bitwy.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

KOMENTARZE WYŁĄCZONE
Sekcja komentarzy coraz częściej staje się celem farm trolli i polem do dezinformacji. Dlatego zdecydowaliśmy się wyłączyć możliwość komentowania pod tym artykułem.
Redakcja o2.pl
Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić