Ukraińcy biją w mosty. Krym nadal na liście celów?
Ukraińskie siły zbrojne, mimo problemów kontrofensywy, nie zapominają o Krymie. W niedzielę siły zbrojne ostrzelały dwa mosty, które prowadzą na półwysep. Nie udało się ich zniszczyć, ale uszkodzenie samych przepraw może być dla Rosjan bolesne. Choć - jak przekonuje płk Piotr Lewandowski - nie musi.
Celami ataków stały się dwa mosty wiodące do okupowanego Krymu. Pierwszy to Most Czonharski, leżący w północno-wschodniej części półwyspu. Drugi to przeprawa w Henicześku, na terenie również okupowanego obwodu chersońskiego.
Istotny jest szczególnie pierwszy z nich. Most Czonharski to przeprawa łącząca rosyjską bazę wojskową w Dżankoj z okupowanym terytorium obwodu zaporoskiego. To istotny szlak rosyjskiej logistyki i zaopatrzenia wojsk okupacyjnych.
Ataku dokonano prawdopodobnie przy pomocy pocisków rakietowych. Ostrzały potwierdziła także okupacyjna administracja Krymu. Rosjanie i Ukraińcy pokazali zdjęcia, dokumentujące efekt ataków.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ukraina ulegnie żądaniom terytorialnym Rosji? "Myślę, że to jest nierealne"
Na pierwszy rzut oka wygląda to obiecująco. Uszkodzenie szlaku transportowego zawsze jest problemem w czasie wojny. Jednak sukces Ukraińców - choć propagandowo istotny - jest połowiczny. Bowiem nawet jeśli przeprawa została uszkodzona, to najeźdźcy szybko sobie z tym poradzą. Po atakach na Most Krymski, Rosjanie mogli być przygotowani na tego rodzaju działania Ukraińców.
Mają tam zbudowany system alternatywny, ze zdjęć widać, że mają przeprawę promową i wytyczone przyczółki do budowy mostu pontonowego. Uszkodzenie tego mostu nie będzie miało wielkiego znaczenia dla systemu logistyki i transportu - mówi o2.pl komentator spraw wojskowych płk Piotr Lewandowski.
Inaczej sprawa przedstawia się z atakiem na most kolejowy w Hanicześku. W tym przypadku most kolejowy jest o wiele bardziej istotny. Choćby częściowe wyłączenie go z użytkowania będzie miało dla Rosji poważniejsze skutki. Nie bez powodu w siłach zbrojnych Federacji Rosyjskiej Wojska Kolejowe stanowią osobny rodzaj wojsk. Służy w nich ok. 30 tys. ludzi, a ogrom sprzętu i zapasów jest przewożony właśnie tym środkiem transportu.
Dodatkowo, w przypadku Henicześka, uszkodzony został gazociąg. Odcięło to od dostaw błękitnego paliwa 20-tysięczne miasto. Do ataku użyto pocisków rakietowych, z których - jak podają rosyjskie źródła - zestrzelonych miało zostać 9. Warto dodać, że to kolejny przypadek ataku Ukraińców w linię kolejową. Pod koniec lipca już raz próbowali uderzyć w magistralę kolejową przy pomocy pocisków manewrujących Storm Shadow.
Dwa tygodnie temu zaatakowano węzeł kolejowy i samą trakcję. Będzie to upośledzało zdolności rosyjskie, ale Rosjanie mają plany na takie sytuacje. Jeśli most nie zostanie całkowicie zniszczony, to uszkodzenie samej trakcji zostanie szybko naprawione - tłumaczy płk Lewandowski.
Problemem jest bowiem nie uszkodzenie nawierzchni, ale zniszczenie podpór. Do tego, jak mówi oficer, Ukraińcy - choć mogliby użyć do ataku pocisków Storm Shadow - nie mają aż tak dobrze wyszkolonych pilotów, a dodatkowo Rosjanie zakłócają systemy naprowadzania. Dlatego też ataki choćby na Most Krymski, choć spektakularne, nie były aż tak katastrofalne w skutkach dla działań wojennych Rosji.
Może to być ciąg dalszy planów Ukraińców o odseparowanie Krymu. Pojawiały się plany i doniesienia o możliwości próby "odbicia" zajętego przed niemal 10 laty półwyspu. Jest on jednak bardzo silnie ufortyfikowany przez Rosjan i mocno obsadzony wojskiem oraz sprzętem, w tym licznymi systemami przeciwlotniczymi, co w zasadzie uniemożliwia atak lotniczy.
Analityk wojskowy ppłk rez. Maciej Korowaj przekonuje, że takie działania Ukraińców mają na celu oddziaływanie na rosyjską logistykę. A dokładnie, niszczenie jej przed okresem jesienno-zimowym. Dlaczego? Bo w tym okresie potrzeby rosyjskiej logistyki rosną średnio o 20 proc. Oficer mówi, że jest to więc przygotowanie terenu.
Rosjanie rozproszyli swój system logistyczny, a główne bazy zaopatrzeniowe przenieśli na Krym. A potrzebują choćby licznych środków transportu, aby zabezpieczyć funkcjonowanie swoich sił zbrojnych na danym kierunku operacyjnym, w tym przypadku zaporosko-azowskim. Niszczenie mostów łączących Krym z kontynentalną Ukrainą obniży możliwości działania rosyjskiej logistyki i rosyjskich działań bojowych na danym kierunku operacyjnym - mówi o2.pl.
Kluczowe jest tu, jak zaznacza, zmuszenie Rosjan - poprzez działania zaczepne - do przeniesienia głównych baz logistycznych. Właśnie z okupowanych terenów Zaporoża na Krym. Obszar Zaporoża może być odizolowany logistycznie – o ile Ukraina utrzyma ten sam poziom nacisku na tym obszarze. W podobny sposób jak podczas ubiegłorocznej ofensywy na kierunku chersońskim. Szczególnie podatna na deficyt logistyki jest okupowana, zachodnia część Zaporoża.