Wracał z Niemiec do Polski. Nagle taki sygnał po ponad roku

Minął już ponad rok od tajemniczego zaginięcia Zbigniewa Kozubińskiego z Gniezna. Nieoczekiwanie pojawiły się nowe informacje w tej sprawie. Pani Bożena twierdzi, że jechała z nim pociągiem.

Zbigniew Kozubiński zaginął w kwietniu 2024 roku.Zbigniew Kozubiński zaginął w kwietniu 2024 roku.
Źródło zdjęć: © Archiwum prywatne
Mateusz Domański

Zbigniew Kozubiński pojechał do Niemiec, by pracować w gospodarstwie. 23 kwietnia 2024 roku miał wrócić do Polski. Do pokonania było łącznie około 800 km. W miejscowości Federsdorf-Vogelsdorf pod Berlinem (około 80 km od Polski), gdzie miał przesiąść się do innego busa, jakby zapadł się pod ziemię. Wówczas był pod wpływem alkoholu.

Właśnie w tym miejscu do tej pory urywał się trop. Tymczasem nagle odezwała się pani Bożena. - To ja widziałam go i rozmawiałam ze Zbyszkiem 2 maja 2024 roku w pociągu relacji Berlin HBF - Wrocław, około godz. 21:00 - napisała pod postem matki Zbigniewa na Facebooku. Jej słowa zaczęły przytaczać inne media oraz strony publikujące wpisy o zaginięciu gnieźnianina.

Przygotowując się do opuszczenia pociągu, w korytarzu zaczepił mnie młody człowiek z zapytaniem, czy mogę mu udostępnić telefon, bo jego okradziono. Zapytałam, co się stało, a on na to, że wraca z Niemiec do domu, do Gniezna. Pojechał zarobić, a tam go skrzywdzono. Nie jadł od tygodnia, nie miał nic do picia. Wyciągnęłam butelkę wody i paczkę ciastek. Chciałam kupić bilet do Gniezna, ale Zbyszek powiedział, że ma babcię we Wrocławiu. Dałam mu 50 zł na taksówkę, zapytałam, czy na pewno zna adres babci, potwierdził, że tak - zrelacjonowała pani Bożena.

Było blisko północy. 17-latek za kółkiem. Wezwali jego matkę

Następnie dodała: "nie było czasu na rozmowę z mamą, pociąg się zatrzymywał, ale pan, który był świadkiem rozmowy, obiecał, że pozwoli ze swojego telefonu zadzwonić Zbyszkowi".

Pobiegłam na swój pociąg (następny był o 5 rano). Zbyszek ubrany był w cienki dres, był bez kurtki I jakiegokolwiek bagażu. Jechał na gapę z Berlina, ukrywając się przed konduktorem. Byłam pewna, że pojedzie do babci. Tymczasem w rozmowie z mamą w zeszłym tygodniu, dowiedziałam się, że we Wrocławiu nie mają żadnej rodziny. Rozmowa w pociągu trwała kilka minut, zrobiłam wtedy wszystko, co uznałam za możliwe - kontynuowała.

Wyznała również, że odezwała się dopiero teraz, bowiem wcześniej nie widziała informacji o zaginięciu Zbigniewa. Swoją relację przekazała zarówno jego rodzinie, jak i policji.

Niepokojące zdjęcie Zbigniewa

Pani Katarzyna Kozubińska, matka Zbigniewa, ostatnią rozmowę odbyła z nim w dniu 20 kwietnia 2024 roku. "Mamo, nie martw się. Dam sobie radę, mam 29 lat, w końcu muszę się ustatkować. Już wystarczająco mi pomogliście" - oznajmił Zbigniew.

W końcu się na niego zdenerwowałam i powiedziałam kilka mocnych słów. On wówczas zdradził mi, że od tygodnia nie ma pracy i zaczął mnie uspokajać - relacjonowała w trakcie rozmowy z o2.pl.

Krótko przed zaginięciem (19 kwietnia) Zbigniew wysłał bratu zdjęcie, na którym miał poobijaną twarz. - On został pobity tam, gdzie pracował - stwierdziła matka zaginionego. Przekazała, że niemiecka policja miała się pojawić w tym miejscu. Funkcjonariusze - jak wynika z jej relacji - ustalili, że Zbigniew tam nie pracował, a jedynie przebywał.

Podobno tylko tam pił alkohol. Ale jak? Kiedy do mnie dzwonił, to on pracował. Pokazywał, jak operuje maszynami i jak zajmuje się krowami. Pokazywał też swoje mieszkanie. Za coś dostawał pieniądze - stwierdziła kobieta.

W dniu zaginięcia Zbigniew Kozubiński kontaktował się z bliskimi, ale do rodziców nie dzwonił. Miał jechać do koleżanki, u której chciał nocować. - On się żalił, że został wysadzony, ale zapewniał, że da sobie radę. Trochę się śmiał, że najwyżej przekoczuje tam dwa miesiące i wróci do Polski. Moim zdaniem on myślał, że kierowca, który miał go wieźć, do niego zadzwoni, ale to on czekał na telefon od Zbyszka - mówiła nam matka zaginionego.

29-latek ostatni telefon wykonał do cioci. Przekazał jej, że znajduje się w lesie. Mówił, że jest mu zimno, ale przykrył się ręcznikami, które miał przy sobie. Skarżył się też, że rozładowuje mu się telefon.

Wybrane dla Ciebie
Kapucynka wtargnęła do zoologii. Musiała interweniować policja
Kapucynka wtargnęła do zoologii. Musiała interweniować policja
Wyniki Lotto 17.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Wyniki Lotto 17.12.2025 – losowania Multi Multi, Ekstra Pensja, Ekstra Premia, Mini Lotto, Kaskada
Urządzenie szpiegowskie na promie. Aresztowano dwie osoby
Urządzenie szpiegowskie na promie. Aresztowano dwie osoby
"Brak słów". Nagranie z Tatr. Znów to zrobili
"Brak słów". Nagranie z Tatr. Znów to zrobili
Kradzież na jarmarku świątecznym w Krakowie. Sprawca pracował "po sąsiedzku"
Kradzież na jarmarku świątecznym w Krakowie. Sprawca pracował "po sąsiedzku"
Pogrzeb 11-letniej Danusi. Rodzina ma jedną prośbę
Pogrzeb 11-letniej Danusi. Rodzina ma jedną prośbę
Był oskarżony o pozbawienie wolności migrantów. Matteo Salvini i decyzja sądu
Był oskarżony o pozbawienie wolności migrantów. Matteo Salvini i decyzja sądu
Kupił używanego mercedesa za 24 tys. zł. Dowiedział się o ogromnym długu
Kupił używanego mercedesa za 24 tys. zł. Dowiedział się o ogromnym długu
Incydent z Ryanair w Krakowie. Samolot nie mógł wylądować
Incydent z Ryanair w Krakowie. Samolot nie mógł wylądować
Żak dostał zgodę na widzenia. Wiadomo kogo może zobaczyć
Żak dostał zgodę na widzenia. Wiadomo kogo może zobaczyć
Barbara Nowacka apeluje po tragedii w Jeleniej Górze. "Nie róbcie tego, proszę"
Barbara Nowacka apeluje po tragedii w Jeleniej Górze. "Nie róbcie tego, proszę"
Skandaliczne słowa Rosjanina. "Musimy zniszczyć Berlin"
Skandaliczne słowa Rosjanina. "Musimy zniszczyć Berlin"