aktualizacja 

"Wyniki są szokujące". To tam Rosjanie zabierają Ukraińców

Władimir Putin wysyła ocalałych z Mariupola do odległych zakątków Rosji - ustaliła w ramach śledztwa brytyjska gazeta "i". Dziennikarz Dean Kirby przez ponad miesiąc analizował doniesienia lokalnych rosyjskich portali w celu zidentyfikowania tzw. obozów filtracyjnych. "Wyniki są szokujące" - stwierdził.

"Wyniki są szokujące". To tam Rosjanie zabierają Ukraińców
Rosjanie przymusowo deportują Ukraińców w głąb Rosji - wynika ze śledztwa "I" (Getty Images)

Kirby zidentyfikował w sumie 66 tego typu obozów. Jak informuje, wysłano do nich już tysiące Ukraińców. W niektórych przypadkach obozy są oddalone aż o 9 tys. km od dotychczasowego miejsca zamieszkania obywateli Ukrainy.

Dużą część deportowanych osób stanowią ocalali z oblężonego miasta portowego Mariupol. Urzędnicy Władimira Putina mają wykonywać rozkazy Kremla, aby rozproszyć ich po całej Rosji.

Przymusowa deportacja

Dziennikarze przeprowadzili analizę rosyjskich wiadomości i zidentyfikowali 66 obozów m.in. na Syberii, Kaukazie, za kołem podbiegunowym i na Dalekim Wschodzie.

Wyniki śledztwa opublikowano po tym, jak gazeta ujawniła, że Moskwa nakazała miastom w całej Federacji Rosyjskiej przygotowanie się na przybycie prawie 100 tys. "uchodźców". Rosja twierdzi teraz, że "ewakuowała" milion ludzi ze strefy wojny.

- Istnieje wiele dowodów na to, że tysiące Ukraińców zostało wywiezionych do Rosji pod przymusem - powiedziała portalowi Tanya Lokshina, zastępca dyrektora organizacji ochrony praw człowieka Human Rights Watch.

Jesteśmy bardzo zaniepokojeni, że to się dzieje. Ludzie, którzy szukają ewakuacji do bezpieczniejszych obszarów w Ukrainie, są zamiast tego przewożeni do Rosji - w niektórych przypadkach do odległych obszarów, bardzo oddalonych od granic Ukrainy lub Europy. Są bezbronni, bez środków do życia, często bez dokumentów tożsamości i znajdują się na łasce okupanta - dodała Lokshina w rozmowie z "i".

Sanatoria i obozy dla dzieci

Wśród 66 zidentyfikowanych obozów dla Ukraińców są dziesiątki sanatoriów i dawnych obozów dla dzieci, przynajmniej jeden ośrodek "edukacji patriotycznej", a nawet dawne składowisko broni chemicznej. Rozciągają się one przez rozległe rosyjskie stepy i 11 stref czasowych nad Uralem, od Biełgorodu na zachodzie do odległego Półwyspu Kamczatka na skraju Oceanu Spokojnego i Władywostoku na końcu kolei transsyberyjskiej.

W ramach śledztwa zidentyfikowano do tej pory 6250 osób rozlokowanych w 38 obozach, w tym 621 dzieci. Wspomniane 66 obozów mogłoby pomieścić docelowo około 10,8 tys. osób, w tym 1 tys. dzieci, przy czym ponad jedna trzecia obozów obejmowałaby obywateli Mariupola. Niektóre z nich jeszcze nie zakwaterowały Ukraińców, mimo że zostały przygotowane przez miejscowych urzędników.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Aktywiści próbują pomóc

O ile Ukraińcy mogą być w stanie opuścić obozy, to ich oddalenie od domu brak pieniędzy, telefonów czy dokumentów sprawia, że opuszczenie Rosji być dla nich praktycznie niewykonalne. Ale rosyjscy aktywiści próbują pomóc.

Działacze na rzecz praw człowieka w Rosji stworzyli podziemną oddolną sieć pomocy Ukraińcom, którzy chcą opuścić obozy. Rosjanie zabierają ludzi do własnych domów, kupują bilety kolejowe i kierują ich do innych grup, które mogą pomóc im dotrzeć do granicy.

Państwo traktuje ich jak siłę roboczą, jak przedmioty, przerzucając ich bez dbania o to, czego potrzebują. Państwo nie jest w stanie się nimi opiekować. Są bezbronni i potrzebują pomocy - powiedział jeden z aktywistów gazecie "i".
Zobacz także: Rakiety nad Kijowem. "Pozdrowienia" z Moskwy Putina?
Autor: SSŃ
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić