Z Morza Sargassowego trafiły do Jeziora Nyskiego. Jest ich kilka tysięcy
Do Jeziora Nyskiego, którego faunę zubożyła ubiegłoroczna wrześniowa powódź, wpuszczono kilka tysięcy młodych węgorzy. Pozyskano je z Morza Sargassowego — Mirosław Obarski
Najważniejsze informacje
- Do Jeziora Nyskiego wpuszczono ok. 4 tys. młodych węgorzy
- Ryby pochodzą z Morza Sargassowego
- Akcja ma odbudować populację po powodzi z 2024 r.
W czerwcu przeprowadzono akcję zarybiania Jeziora Nyskiego. To reakcja na poważne straty w rybostanie, które spowodowała wrześniowa powódź w 2024 r. Wędkarze i lokalne władze podkreślają, że odbudowa fauny jest kluczowa dla ekosystemu akwenu.
Rośnie podział w PiS? Politycy skomentowali ruch z Morawieckim
Do Jeziora Nyskiego, którego faunę zubożyła ubiegłoroczna wrześniowa powódź, wpuszczono kilka tysięcy młodych węgorzy. Pozyskano je z Morza Sargassowego — przekazał Mirosław Obarski, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
Do jeziora trafiło ok. 4 tys. młodych węgorzy, z których każdy ważył ok. 12 gramów. Te ryby pochodzą z Morza Sargassowego, gdzie dorosłe osobniki odbywają tarło, a ich larwy przez wiele miesięcy dryfują w kierunku Europy. To unikalny cykl życia, który sprawia, że węgorze są tak cenne dla środowiska.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Regularne zarybianie jeziora różnymi gatunkami, takimi jak sandacze, szczupaki, karpie czy liny, to inwestycja w zdrowie całego akwenu. Ryby te nie tylko oczyszczają wodę, ale także pomagają utrzymać równowagę biologiczną, regulując liczebność innych gatunków.
Wspólna inicjatywa wędkarzy i samorządu
Za organizację akcji odpowiada Polski Związek Wędkarski w Opolu, przy wsparciu lokalnych firm. Mirosław Obarski z jednej z nich podkreślił, że takie działania są niezbędne po klęskach żywiołowych, by przywrócić naturalne bogactwo jeziora.
Odbudowa populacji ryb w Jeziorze Nyskim to nie tylko korzyść dla środowiska, ale także dla lokalnej społeczności i turystyki. Zdrowy akwen przyciąga wędkarzy i miłośników przyrody, co przekłada się na rozwój regionu.
Powodzie, które w 2024 spustoszyły południową część naszego kraju, a także Czechy, Austrię i Rumunię wywołał niż genueński. Na intensywność opadów nałożyło się wówczas kilka czynników, takich jak choćby rekordowe temperatury wody w Morzu Śródziemnym. Dzięki wysokiej temperaturze wody niż mógł "pobrać" więcej wilgoci niż zwykle. Do tego niż został zablokowany przez inny układ niskiego ciśnienia, co sprawiło, że stał w miejscu.