Łukasz Maziewski
Łukasz Maziewski| 
aktualizacja 

Zapora na Dnieprze zniszczona. Prof. Hałagida: Analogie aż nadto oczywiste

Zniszczenie zapory w Nowej Kachowce może pokrzyżować plany ukraińskiej kontrofensywy. Zakładając, że chcieli oni przebijać się na południu i próbować separować Krym, zalanie terenów może poważnie utrudnić te plany. A w historii takie zdarzenia już miały miejsce. Opowiada o nich historyk Uniwersytetu Gdańskiego, prof. Igor Hałagida.

Zapora na Dnieprze zniszczona. Prof. Hałagida: Analogie aż nadto oczywiste
Uszkodzenie zapory w Nowej Kachowce może przynieść dramatyczne skutki dla Ukrainy (Twitter)

Okoliczności wysadzenia zapory nie są całkowicie jasne. Prawdopodobnym scenariuszem jest zniszczenie jej przez Rosjan, okupujących te tereny. W obliczu ruszającej powoli ukraińskiej kontrofensywy, celem mogła być próba opóźnienia działań wojsk obrońców.

Katastrofa sparaliżuje działania wojskowe w regionie. Po obu stronach zresztą. I Ukraińcy, i Rosjanie dokonywali we wtorek, po zawaleniu zapory, ewakuacji swoich żołnierzy. Dla Kijowa to dodatkowy wysiłek, bo będzie musiał ewakuować także ludność cywilną.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Warto w tym momencie przypomnieć, że Ukraina już raz była świadkiem takiej operacji. W 1941 r. oddziały sowieckiego NKWD wysadziły w powietrze elektrownię wodną na Dnieprze. W 1941 r. zniszczona została elektrownia wodna Dnieprogres i zapora na rzece Dniepr. Ale ataków tego rodzaju dokonywali nie tylko Sowieci.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Ósmy cud świata - zapora na Tamizie

Co się wydarzyło w Nowej Kachowce?

Zapora wodna w Nowej Kachowce jest częścią Kachowskiej Elektrowni Wodnej. Odprowadza m.in. wodę, niezbędną do chłodzenia Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej. Z tego powodu, uszkodzenie zapory może nieść katastrofalne konsekwencje dla regionu, ale i całej Ukrainy.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zwołał Radę Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy. Zapowiedział też, że "terroryści nie będą w stanie pokonać Ukrainy wodą, rakietami ani niczym innym". Problem jednak jest. Zarówno dla środowiska, jak dla mieszkańców regionu oraz dla planów wojskowych Ukrainy.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Jeśli Ukraińcy parli, jak opisywał niedawno komandor Wiesław Goździewicz, ekspert w zakresie planowania operacyjnego NATO, w stronę Krymu, to może to zweryfikować ich plany. Zniszczenie zapory i zalanie terenów obwodu chersońskiego z pewnością utrudni poruszanie się większych zgrupowań wojskowych, szczególnie wojsk pancernych i zmechanizowanych.

Powtórka z historii

W historii konfliktów zbrojnych, takie zdarzenia miały już miejsce. W czasie II wojny światowej, sowieci wysadzili zaporę na Dnieprze. 18 sierpnia, po przełamaniu radzieckiej obrony przez żołnierzy niemieckich, Józef Stalin wydał rozkaz wysadzenia w powietrze Dnieprzańskiej Elektrowni Wodnej Dnieprogres. Zginęło ok. 1500 niemieckich żołnierzy i nawet ok. 120 tys. ukraińskich cywilów.

Analogie co do dzisiejszego wydarzenia są aż nadto oczywiste. Przy czym dzisiejsze będzie miało chyba znacznie poważniejsze konsekwencje. Wysadzenie Dniprogesu w 1941 r. na rozkaz Stalina miało powstrzymać wojska niemieckie. W praktyce zakończyło się tym, że mogło zginąć nawet kilkadziesiąt tysięcy ludzi (w zdecydowanej większości cywilów) - rozpoczyna historyk.

Konsekwencje? Ogromne

W przypadku wydarzenia z Nowej Kachowki, konsekwencje będą w jego ocenie o wiele poważniejsze. O wiele większy jest sam zbiornik wodny, który zapora utrzymywała. Jego objętość to ok. 18 km sześciennych.

Z pewnością doraźne skutki - zalanie terenów, zniszczenie mienia, ewakuacja ludzi, śmierć dziesiątek tysięcy zwierząt. ZOO w Nowej Kachowce, które trwało mimo okupacji, przestało praktycznie istnieć. Trudno przewidzieć skutki dalekosiężne dla przyrody. Ale to skutki odczuje także ukraińskie rolnictwo.

Z pewności będą duże skutki dla rolnictwa na południu i wschodzie kraju. Są już prognozy, że może dojść do jego całkowitego upadku, bo ze zbiornika pobierano wodę do nawadniania. Różnie może być też z wodą pitną. Być może kłopoty z nią pojawią się na Krymie. Może nie zabraknie jej do picia, ale chyba to pierwszy krok do zniszczenia rolnictwa na półwyspie - tłumaczy prof. Hałagida.

W ocenie gdańskiego historyka i w jednym, i drugim przypadku można mówić o stosowaniu taktyki spalonej ziemi. Lub, jak on sam mówi z goryczą, trafniejsze byłoby określenie "po nas choćby potop". Do tego dochodzi całkowity braku poszanowania dla życia ludzkiego, losów mieszkańców, gospodarki, przyrody itd. Dodaje on, że po ponad roku wojny "już nie powinno nas to dziwić".

Alianci też bombardowali

Dwa lata później, na podobną operację zdecydowali się alianci. W ramach Operacji Chastise, samoloty brytyjskiego lotnictwa (RAF) dokonały nalotów na tereny III Rzeszy i zbombardowały zapory na rzekach w przemysłowym Zagłębiu Ruhry.

Operacja Chastise doprowadziła do zniszczenia dwóch zapór i spowolnienia produkcji przemysłowej III Rzeszy. Nie zatrzymał jej jednak, a doprowadził do śmierci ok. 1600 cywilów, także jeńców wojennych. Zdarzenia te do dziś budzą zresztą kontrowersje. Mówi o tym były dyrektor Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, prof. Paweł Machcewicz.

Jedną z wielkich kontrowersji politycznych i militarnych II wojny światowej, wciąż zresztą nierozstrzygniętą, jest to czy bombardowania miast i przemysłu przyniosły oczekiwane efekty. Liczono, że złamią one niemiecki opór i przyśpieszą koniec wojny. III Rzesza broniła się bardzo długo i nawet kapitulując miała ogromny potencjał militarny, mogła kontynuować działania wojenne jeszcze co najmniej kilka tygodni - rozpoczyna historyk.

Trudno, jak mówi, oceniać efekty tamtych działań. Przekonuje, że na pewno ograniczały one potencjał przemysłowy Rzeszy, ale Niemcy byli bardzo elastyczni. Przenosili produkcję np. pod ziemię, dlatego w końcowym okresie istnienia III Rzeszy jej potencjał przemysłowy wciąż był bardzo duży, a poza tym miała bardzo rozwiniętą sieć obrony powietrznej, co skutkowało ogromnymi stratami po stronie aliantów.

Taktyka ta nie przyniosła więc aliantom zwycięstwa strategicznego, ale mocno wydrenowała niemieckie zasoby. Jest wreszcie jeszcze jeden aspekt - etyczny. Bombardowano miasta, obiekty cywilne, zginęło kilkaset tysięcy cywilów. Dlatego niektórzy historycy amerykańscy przekonywali, że alianci nie do końca mieli prawo moralne sądzić nazistów podczas procesu norymberskiego. Pisał o tym m.in. Bradley F. Smith, autor jednej najważniejszych książek o procesie w Norymberdze - konkluduje prof. Machcewicz.

Prof. Hałagida dodaje zaś, że "tutaj żadnej gospodarki nie było", a zdecydowana większość osób, które ucierpiały/ucierpią to cywile. W tym prawdopodobnie w większości terenów znajdujących się aktualnie pod rosyjską okupacją. Na koniec zaś mówi, że jeżeli było to celowe działania Rosjan, to miało jeszcze mniej sensu niż ostrzały rakietowe infrastruktury krytycznej.

Trwa ładowanie wpisu:twitter

Łukasz Maziewski, dziennikarz o2.pl

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić