Zmarła dzień po uratowaniu. Ratownicy: Nasze wysiłki nie poszły na marne

6

Z Turcji regularnie docierają kolejne wiadomości o tragediach, do jakich doszło w konsekwencji trzęsienia ziemi. Teraz media poinformowały o śmierci Turczynki, która została wydobyta spod gruzów po 104 godzinach. Fakt, że w ogóle przeżyła, nazywano cudem.

Zmarła dzień po uratowaniu. Ratownicy: Nasze wysiłki nie poszły na marne
Spędziła pod gruzami aż 104 godziny. Mimo wysiłków lekarzy Turczynka zmarła (Getty Images, 2023 Anadolu Agency)

Zeynep Kahraman została odnaleziona w piątek 10 lutego. Ratownicy wyciągnęli Turczynkę spod gruzów, pod którymi spędziła około 104 godzin. To, że 40-latka w ogóle zdołała przetrwać w takich okolicznościach, okrzyknięto "cudem".

Trzęsienie ziemi w Turcji. Kolejna ofiara klęski żywiołowej

Po wydobyciu spod gruzów Zeynep Kahraman została pilnie przetransportowana do szpitala, gdzie lekarze podjęli walkę o jej życie. Jak jednak informuje agencja Reutera, ostatecznie obrażenia 40-latki okazały się zbyt poważne i w sobotę 11 lutego – zaledwie dzień od uratowania – zmarła.

Doniesienia o śmierci 40-latki potwierdził Steven Bayer. Lider międzynarodowego zespołu poszukiwawczo-ratowniczego z Niemiec nie krył, że ta wiadomość wstrząsnęła nie tylko bliskimi Turczynki, lecz również całą jego ekipą ratunkową.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Zobacz też: Trzęsienie ziemi w Turcji. "Największa tragedia ostatnich lat"
Właśnie dowiedzieliśmy się od jej siostry i brata, że Zeynep niestety zmarła w szpitalu. Właśnie poinformowaliśmy o jej śmierci zespół i teraz próbujemy się z tym uporać – poinformował Steven Bayer (TBS News).

Rozpaczy nie krył także inny ratownik, Peter Kaub. Jak jednak podkreśla, wysiłki jego i pozostałych kolegów nie poszły na marne, ponieważ Zeynep Kahraman nie zmarła pod gruzami oraz w samotności, lecz otoczona kochającymi bliskimi.

W końcu była pogrzebana przez ponad 100 godzin. Nie uwięziona, ale pogrzebana. Liczyła się każda sekunda, żeby mogła przeżyć ostatnie chwile i umrzeć w ramionach rodziny. 10 godzin po tym, jak wystartowaliśmy, miała pierwszy kontakt z człowiekiem, mogła rozmawiać z tłumaczem i nami, a potem również z rodziną. I rodzina mogła w końcu wziąć ją w ramiona – podsumował Peter Kaub (TBS News).
Autor: EKO
Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić